Skocz do zawartości

Co mnie dziś wkurzyło 2


Rekomendowane odpowiedzi

faraon3021

Każdemu blokującemu kropkę na dachu i się oduczą parkowania w złym miejscu... :D

Oooo na to to by sie swiadkowie zaraz znalezli. Kazdego dnia sa klotnie bo ktos kogos zablokowl, ale solidarnosc baranow w stadzie jest wyjatkowa silna.

Policja nie poradzila sobie z pilnowaniem miejsca dla autobusow i przeniesli przystanek.

Jesli chce miec spokoj, chyba musze sie przeprowadzic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Sznaucerka mini gania w foresto już 3ci rok. Oczywiście co sezon nowa.

Od tego czasu nie złapała ani jednego kleszcza, choć mam znajomego weterynarza i potwierdził, że miał przypadek Owczarka Niemieckiego, który mimo foresto złapał kleszcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umyłem rano auto mojej mamy, żeby nie było wstydu, bo dawałem je do serwisu. Zapuszczone, jak to u wielu przedstawicielek płci pięknej bywa, co się nie za bardzo interesują swoimi samochodami, byle jeździło, a od dbania mają ludzi. Sposób mój autorski, cebulacki - prewash na bezdotyku, a potem zjazd ze stanowiska pod kratkę, wiadro z bagażnika, woda z baniek po płynie do spryskiwaczy, szampon, rękawica, szczotka do felg i heja. Łącznie ze staniem w kolejce i osuszaniem godzina mi zeszła, nie jest źle. Wyglądało godnie.

 

Parę godzin później przyjeżdżam, a auto całe usrane pyłem i na tym ślady po deszczu. Myślałem, że mnie szlag trafi. Na szczęście spłukanie pianą za 2 zł, wodą demineralizowaną za kolejne 2 zł i osuszenie przywróciło poranny efekt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jakieś szczęście chyba... Wczoraj sprawdzałem który sworzeń pada bo zaczął pukac, przód prawa góra, zamówiony wczoraj, dzisiaj odebrany... Zabrałem autko z parkingu na którym stało od wczoraj(po sprawdzeniu wszystkie nakrętki dowalone mocno żeby nie było) i po 300 metrach nierównej drogi przednie lewe kolo mnie wyprzedzilo a auto poszło przodem na glebe, błotnik zniszczony, chlapacz wyrwany... Wychodzi ze jakis debil poluzowal mi w nocy nakrętki, przy czym nie tylko w tym kole, WE WSZYSTKICH! Wszystkie nakrętki luźne jak cholera, a przypomnę, wczoraj je sprawdzałem i nigdzie nie jeździłem... Do tego zamówiony wahacz przyszedł, owszem, tylko oczywiście zły, o centymetr za duży rozstaw mocowań i musze jeszcze wytrzymać do piątku na kolejny...

 

Błotnik udało się znalezc drugi, lakiernika trzeba jeszcze ogarnąć, bo malowanie błotnika plus połowy drzwi z cieniowaniem bo na rant drzwi oparł sie błotnik i zdarl ostro lakier... Istna masakra!

 

Wysłane z mojego C1905 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

643843 Ja mam jakieś szczęście chyba... Wczoraj sprawdzałem który sworzeń pada bo zaczął pukac, przód prawa góra, zamówiony wczoraj, dzisiaj odebrany... Zabrałem autko z parkingu na którym stało od wczoraj(po sprawdzeniu wszystkie nakrętki dowalone mocno żeby nie było) i po 300 metrach nierównej drogi przednie lewe kolo mnie wyprzedzilo a auto poszło przodem na glebe, błotnik zniszczony, chlapacz wyrwany... Wychodzi ze jakis debil poluzowal mi w nocy nakrętki, przy czym nie tylko w tym kole, WE WSZYSTKICH! Wszystkie nakrętki luźne jak cholera, a przypomnę, wczoraj je sprawdzałem i nigdzie nie jeździłem... Do tego zamówiony wahacz przyszedł, owszem, tylko oczywiście zły, o centymetr za duży rozstaw mocowań i musze jeszcze wytrzymać do piątku na kolejny... Błotnik udało się znalezc drugi, lakiernika trzeba jeszcze ogarnąć, bo malowanie błotnika plus połowy drzwi z cieniowaniem bo na rant drzwi oparł sie błotnik i zdarl ostro lakier... Istna masakra!

Po pierwsze to szczerze współczuję, po drugie poszukaj może jakiś monitoring był w okolicy i może znajdzie się ten debil to mógłbyś mu pokazać drugie zastosowanie klucza do odkręcania śrub w kole.

 

Ja za to dzisiaj kulturalnie na trasie zjechałem sobie do McD po kawkę, z racji braku cupholderów w mojej Hondzie stawiam kubek w okolicach popielniczki i lewarka zmiany biegów, no ale do reczy, stoję sobie czekam na odrobinę miejsca żeby wyjechać z podporządkowanej, oczywiście ruch ogromny jak wyjeżdżałem, a jeszcze chwilkę wcześniej żadnego auta nie było na drodze. Mijają sekundy, minuty, jak nie z lewej to z prawej w końcu znalazł się kierownik Mercedesa który mi mrugnął, jedynka była już wbita, ruszam sprawnie żeby nie nadużywać uprzejmości i cała kawa prosto do mieszka zmiany biegów... :zly:

Jakby tego było mało to oczywiście musiał się znaleźć kierowca ciężarówki który może z prawego pasa (uwaga uwaga przeznaczonego do skrętu w prawo) skręcać w lewo i wymuszać mi pierwszeństwo. :zly::zly:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawid_Bojarski, niezły świr to musiał być! Co to się ostatnio dzieje w naszej stolicy (tzn. stolicy Śląska)...

 

Jak będziesz naprawiać auto, to sprawdź jeszcze kondycję podłogi, czy np. uszkodzeniu nie uległo zabezpieczenie antykorozyjne. Bo jak tak, to przyszłej zimy przypomnisz sobie o tym idiocie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem nawet jak, ale laptop zrobil aktualizacje Windowsa do 10-tki.

Malo ze tego nie chcialem i od dluzszego czasu dzielnie sie przed tym bronilem, to jeszcze posypalo mi sie Wifi, a zeby bylo smieszniej to dostalem porade, zeby sciagnac nowe sterowniki ze strony producenta karty sieciowej.

Tak. Ze strony bez dostepu do neta.

Dowcipni :wallbash:

Oodbrze ze w nocnych "wykopkach" udalo mi sie odszukac stary kabel i wrocic do ori systemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jakieś szczęście chyba... Wczoraj sprawdzałem który sworzeń pada bo zaczął pukac, przód prawa góra, zamówiony wczoraj, dzisiaj odebrany... Zabrałem autko z parkingu na którym stało od wczoraj(po sprawdzeniu wszystkie nakrętki dowalone mocno żeby nie było) i po 300 metrach nierównej drogi przednie lewe kolo mnie wyprzedzilo a auto poszło przodem na glebe, błotnik zniszczony, chlapacz wyrwany... Wychodzi ze jakis debil poluzowal mi w nocy nakrętki, przy czym nie tylko w tym kole, WE WSZYSTKICH! Wszystkie nakrętki luźne jak cholera, a przypomnę, wczoraj je sprawdzałem i nigdzie nie jeździłem... Do tego zamówiony wahacz przyszedł, owszem, tylko oczywiście zły, o centymetr za duży rozstaw mocowań i musze jeszcze wytrzymać do piątku na kolejny...

 

Błotnik udało się znalezc drugi, lakiernika trzeba jeszcze ogarnąć, bo malowanie błotnika plus połowy drzwi z cieniowaniem bo na rant drzwi oparł sie błotnik i zdarl ostro lakier... Istna masakra!

 

:shock:

 

Zastanawiam się, czy nie kupić drugiego kompletu antywłamaniowych śrub do kół na wakacje w PL... :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dawid_Bojarski - współczuję... U mnie było podobnie, jakiś matol chciał zdobyć koło zauważyłem, że coś nie tak lecąc autostradą w Voyagerze. Koło utrzymalo się na jednej, pozostałe ścięte. Przepak na max auto jakie ubezpieczyciel miał w okolicy (Renault Thalia), ale zrstresowany do końca byłem.

 

A żeby nie było Ot - felga letnia przyjechała z malowania. Do bagażnika i... po awaryjnym hamowaniu wszystkie mają rysy i ubytki farby na ramionach.

 

Wysłane z mojego E2303 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, 1.9 TDI to uniwersalny silnik, który mimo wielu odmian każdy mechanik zna na pamięć? :) Mamy New Beetle'a sprowadzonego z USA, właśnie ze świętym 1.9 TDI w wersji BEW. Zawiozłem go do serwisu na wymianę świec żarowych, bo występują symptomy niedomagania. I co? I się okazało, że jedyne dostępne w Europie to OEM, bo na Amerykę wkładali całkiem inne. :) A zamiennik NGK kosztuje na ebayu ok. $30. Zwykła NGK do europejskich wersji to ok. 40 zł. ASO welcome to, już się bardzo dobrze znamy, bo tego auta nie da się serwisować w całości gdzie indziej. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w jakim dziale pisać - do każdego po kawałku się nadaje.

Uratowałem życie niedoszłej samobójczyni. Wracałem do domu o 2 w nocy, skręciłem z Puławskiej w kierunku domu i po przejechaniu 700 metrów zobaczyłem dziewczynę idącą środkiem ulicy. Wszyscy ją omijali, zwalniali i nic. A ona szła niewzruszona. Minąłem ją i w pierwszym dogodnym miejscu zawróciłem, jechałem obok niej i usiłując nakazać jej wejście na chodnik dzwoniłem na 112, przyjęli zgłoszenie. Pojawił się nagle jakiś jegomość usiłujący wciągnąć ją za plecak na chodnik a my tymczasem mieliśmy coraz bliżej do Puławskiej - wielkiej ulicy, gdzie zwłaszcza w nocy prędkości osiągane przez auta są ogromne. Po chwili jegomość zniknął, ja podjechałem kawałek do przodu i wysiadłem z samochodu zatrzymując ją. Przez chwilę grzecznie stała, a jak zapaliło się zielone światło dla jadących Puławską zaczęła się szarpać próbując wbiec na jezdnię. Początkowo trzymałem ją za plecak, ale ona się z niego uwolniła to złapałem ją za rękę. Najbardziej wkurzające było to, że osoby siedzące na przystanku po drugiej strony ulicy nie przyszły z pomocą, mimo mojego głośnego wołania o pomoc. Musieli słyszeć, bo jak potrzeba to umiem wydobyć z siebie trochę decybeli, a ja nie wiedziałem czy ona czegoś nie zrobi przed przyjazdem Policji. Wkrótce przyjechali i ją przejęli a ja wróciłem do domu i odechciało mi się spać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w jakim dziale pisać - do każdego po kawałku się nadaje.

Uratowałem życie niedoszłej samobójczyni. Wracałem do domu o 2 w nocy, skręciłem z Puławskiej w kierunku domu i po przejechaniu 700 metrów zobaczyłem dziewczynę idącą środkiem ulicy. Wszyscy ją omijali, zwalniali i nic. A ona szła niewzruszona. Minąłem ją i w pierwszym dogodnym miejscu zawróciłem, jechałem obok niej i usiłując nakazać jej wejście na chodnik dzwoniłem na 112, przyjęli zgłoszenie. Pojawił się nagle jakiś jegomość usiłujący wciągnąć ją za plecak na chodnik a my tymczasem mieliśmy coraz bliżej do Puławskiej - wielkiej ulicy, gdzie zwłaszcza w nocy prędkości osiągane przez auta są ogromne. Po chwili jegomość zniknął, ja podjechałem kawałek do przodu i wysiadłem z samochodu zatrzymując ją. Przez chwilę grzecznie stała, a jak zapaliło się zielone światło dla jadących Puławską zaczęła się szarpać próbując wbiec na jezdnię. Początkowo trzymałem ją za plecak, ale ona się z niego uwolniła to złapałem ją za rękę. Najbardziej wkurzające było to, że osoby siedzące na przystanku po drugiej strony ulicy nie przyszły z pomocą, mimo mojego głośnego wołania o pomoc. Musieli słyszeć, bo jak potrzeba to umiem wydobyć z siebie trochę decybeli, a ja nie wiedziałem czy ona czegoś nie zrobi przed przyjazdem Policji. Wkrótce przyjechali i ją przejęli a ja wróciłem do domu i odechciało mi się spać.

 

masakra :wallbash:

dobrze że są jeszcze tacy ludzie jak Ty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.