Skocz do zawartości

Ford Focus mk1 kombi, deep navy


Rekomendowane odpowiedzi

Mojemu niedługo strzeli 200 tys ;). Ja bym się u Ciebie spodziewał Szaranowicza z relacją na żywo i komentarzem, a w przerwach w studio Gmoch by to zaczarowanym ołówkiem tłumaczył mniej kumatym :kox:

 

PS. Colli nawet nałożyłem potem na moje nowe bębny, gdyż ściągnąłem sobie Mastersa z USA. O lakier na instrumencie też trzeba dbać, a co :good:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 102
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

czaptan, gratki :good: widać, że lakier skatowany ale efekt dobry jak na "polerkę do autobusu" ;)

co do wlepy to wszystkie focusy z FKP jeżdżą z wlepą w tym miejscu :D

miałem focusa kombi więc fajnie sobie przypomnieć te kształty na zdjeciach :mrgreen:

 

widać, że po ostatnich "burzach na forum" userzy zupełnie inaczej zaczeli odbierać relacje na forum :D i dobrze :-]

 

ja jedynie się przyczepię (choć to za mocne słowo :lol: ) zaproponuję nałożenie dressingu na nadkola, bo zdecydowanie lepiej się auto prezentuje zwłaszcza gdy na oponach dressing :D

aha i jeszcze taka rada, jak już jestes smuszony po jakimś czasie "zwarstwować" wosk to nie używaj QD tylko nałóż go na czystą powierzchnię po myciu

to tyle ode mnie :P

jeszcze raz gratki pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie chciałem zrobić eksperyment z tym QD. Zobaczymy jak to wpłynie na trwałość Colli. Zrobiłem tak głównie dlatego, że myłem na 4 wiadra (znaczy - wodę w nich przynosiłem, bo nie miałem już bieżącej na dworze :lol: ) i QDek miał doczyścić to czego nie zmyłem w ten pogański sposób. Ale dzięki za radę, będę pamiętał.

 

Nadkoli nie ruszałem w ogóle, może na wiosnę je potraktuję myjką ciśnieniową. Swoją robotą auto doprowadziłem ogólnie do ładu, na detailing przyjdzie czas :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratki za robotę a przede wszystkim za odwagę. Ja takim sprzętem i identycznym zestawem strzeliłem dwa auta ale nawet nie myślałem o fotostory bo uważałem że to za słabe na forum onieśmielony pracami "wyjadaczy". Więc gratki jeszcze raz.

 

A co do słów krytyki to na ten wkład do bagażałki coś by się przydało bo tak sucho wygląda :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On jest czymś uwalony, farbą albo coś. Dałem mu Nielsenem Finesse, ale na wiosnę ogarnę dziada jakimś rozpuszczalnikiem albo coś. Może się doczyści.

 

Nadal po amatorsku się bawię, więc zakupiłem w ramach gwiazdki używaną polerkę Einhella (tę polecaną na forum w dziale do 300zł). Do tego wciągnę jakieś BP 125 mm, pady F i P (C się waham) i będzie ogień jak przyjdzie ciepło ;).

 

Jedyne co uważam w niej za wadę to minimalne obroty 1000, ale cena była okazyjna - 115 z przesyłką. Powinna dać radę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^^ mówisz o szczelinie zderzak - błotnik? Ford jest taki uroczy, że wyłazi biały plastik usztywnienia zderzaka tam. Mówię o tym, co widać przy narożniku lampy. W pozostałych miejscach może faktycznie coś zostało, mimo "planu" na kartce o pewnych rzeczach zapomniałem ;). Ale dziękuję za uwagę, będzie na następny raz.

 

EDIT: na fotkach widać też, że lekko zakurzony jest ten lakier. Po woskowaniu zostało, nie dotarłem go do ideału bo się już spieszyłem do wyjazdu. Uznałem, że nie będę tego picował w programie graficznym, fotki tylko zmniejszałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Witam wszystkich ponownie!

 

Po prawie roku od poprzedniej namiastki korekty, którą opisałem na 1 stronie tego tematu udało mi się wreszcie wygospodarować czas i miejsce na korektę nr 2. Przez ten czas starałem się zdobyć doświadczenie, wiedzę (z forum i od poznanych detailerów) oraz uzupełnić arsenał. Tyle tytułem wstępu.

 

Na pierwszy ogień postanowiłem rozwiązać problem miejsca. Ostatnio skorzystałem z garażu w domu rodziców, jednak jest on tak mały w środku, że po 24 godzinach pracy byłem na granicy ataku klaustrofobii, poza tym ciągle trzeba było się przeciskać i przepychać auto przód-tył. Dlatego też postanowiłem przystosować do tego celu stodołę stojącą przy domu po mojej babci (500 m od domu rodziców). Zajęło mi to ok. 9 godzin, które można w dużym skrócie obejrzeć na filmiku poniżej.

 

 

Dla porównania również parę fotek, stan zastany:

 

1.jpg

 

2.jpg

 

Po przestawieniu klamotów, umyciu podłogi , zrobieniu sufitu, oświetlenia, połataniu wrót, żeby nie spadły mi na głowę oraz docięciu plandeki z naczepy na podłogę efekt był mniej więcej taki:

 

3.jpg

 

4.jpg

 

5.jpg

 

Problem czasu był mniejszy, choć ze względu na wyjazd za granicę miałem tylko 4 dni – od soboty do wtorku. Całość pracy zajęła mi ok. 46 godzin, oczywiście sporo straciłem na próby nagrywania filmu oraz na robienie zdjęć do relacji, ale myślę, że warto było.

 

Problem arsenału rozwiązywałem sukcesywnie od prawie roku, więc przystąpiłem dość dobrze przygotowany do pracy:

 

1.jpg

 

MYCIE:

- ValetPRO Neutral Snow Foam

- pianownica Epoca Tec One Foamer 2l

- Rise and Shine Big Apple Shampoo

- Monster Shine Very Cherry

- APC Nielsen Cyclone 1:5 I 1:10

- APC Bilt Hamber Surfex HD 1:5

- Nielsen Tar and Glue Remover

- rękawica wełniana bodajże Monster Shine

- rękawica marketowa

- glinka ValetPRO na poślizgu z wody i kropli szamponu

- sterta pędzelków i szczoteczek

- Karcher K 2.460

- opryskiwacz Casto

 

KOŁA:

- ValetPRO Blue Gel 1:1

- Wolf’s Decon Gel

- szczotka EZ Detail mini

- Nielsen Brillance

- 4nano Rim Protect

 

WNĘTRZE:

- Nielsen Finesse

- Nielsen Nap Low Foam 1:10

- prespray Tersus PR101

- roztwór Karcher RM760

- Meguiars Glass Cleaner Concentrate 1:10

- Marolex Master 2l

- Karcher SE 4001

- odkurzacz MacAllister

 

KOREKTA LAKIERU:

- Menzerna FG500

- Menzerna FF3000

- IPA 1:1

- futro Flexipads

- pady cutting duże: 3M, Monster Shine; małe: Flexipads

- pady polishing duże: Lake Conutry; małe: ABW

- pady finishing duże: 3M; małe: ABW

- polerka Einhell BT-PO 1100 E

- BP Flexipads

- papiery wodne 3M, MxNowicki, Flexipads

- koreczek Flexipads

- zestaw zaprawkowy MxNowicki

- pasta Autosol

- pad filcowy i tlenek ceru na szybę

 

ZABEZPIECZENIE LAKIERU I PLASTIKÓW:

- Poorboy’s Natty’s Blue Paste Wax

- hamerykańcka mikrofibra do polerowania

- Nielsen Super-a-Shean

 

SZMATY:

- wielka torba marketowych fibr

- parę fibr Monster Shine

- 3 szt. Fluffy Dryer’a

 

Problem doświadczenia miał się dopiero wyjaśnić i rozwiązywać. Tyle zatem tytułem wstępu. Czas zatem przystąpić do relacji.

 

Na zachętę i dobry początek – film. Jeśli się komuś nie chce scrollować to właściwie większość rzeczy dowie się z filmiku. Tym, co mają ochotę poczytać i pooglądać radzę przynieść piwko z lodówki albo kawę i kanapki – trochę tego natworzyłem :D

 

Aha, film był robiony bez żadnego doświadczenia, średnią kamerą i czasem aparatem, głównie samemu (poza paroma ujęciami zrobionymi przez kuzyna). Może trochę klimatu liźniecie, myślę, że jest ciut inny niż prace w sterylnych garażach, których bardzo, ale to bardzo zazdraszczam ;):

 

 

Uwaga techniczna: wszystkie foty jak wyszły z aparatu, bez retuszów, bez poprawek, fotki robione bez filtrów na aparacie. No, to wybrany napój w dłoń i do rzeczy:

 

DZIEŃ 1

 

Przed przyjazdem na wieś auto było tylko opłukane na bezdotyku za 5 zł. Poprzednia warstwa wosku była w zasadzie na wykończeniu, więc brud się trzymał mocno. Obudów z lusterek brak, bo kumpel mi je lakierował i postanowiłem założyć je na koniec roboty. Parę ogólnych fotek przed rozpoczęciem prac.

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

 

4.jpg

 

6.jpg

 

Błotko z Bytomia, zaparkowałem przy jakiejś zamulonej kałuży:

 

5.jpg

 

Na początek szybki prewash z piany VP Neutral Snow Foam. Stężenie ok. 45 ml na litr, pianownica Epoca. Całkiem przyjemna piana i sensowne domywanie:

 

7.jpg

 

8.jpg

 

Po spłukaniu zabrałem się za zakamarki na zewnątrz auta. APC BH Surfex HD 1:5, pędzelek ValetPRO i jazda:

 

9.jpg

 

10.jpg

 

11.jpg

 

Następnie przyszedł czas na pierwsze mycie karoserii. Szampon R&S Big Apple Shampoo, ok. 50 ml na 10 litrów wody. System kolorowych wiaderek pozwala mi unikać błędów podczas mycia, no i mogę mieć ciepłą wodę do płukania ;)

 

12.jpg

 

13.jpg

 

14.jpg

 

Tym razem auta nie suszyłem, bo został jeszcze T&G i glinka w kolejce, więc szkoda było moczyć ręczniki. Jednak najpierw trzeba było zrobić porządek z zapyziałymi wnękami drzwi. Rok temu je ledwie liznąłem, więc było co psikać, pędzelkować, szczoteczkować i płukać. Proces ogólnie:

 

15.jpg

 

16.jpg

 

17.jpg

 

Trzeba się przyłożyć!

 

18.jpg

 

Zawiasy klapy bagażnika przed, w trakcie i po:

 

19.jpg

 

20.jpg

 

21.jpg

 

22.jpg

 

23.jpg

 

24.jpg

 

25.jpg

 

26.jpg

 

27.jpg

 

Jeszcze raz rzut oka na umytą wnękę drzwi kierowcy:

 

28.jpg

 

29.jpg

 

30.jpg

 

I wnęka za drzwiami kierowcy:

 

31.jpg

 

Dokładniej widać wszystko po stronie pasażera:

 

32.jpg

 

33.jpg

 

34.jpg

 

35.jpg

 

Teraz czas na smołę. Z pomocą przyszedł Tar and Glue od Nielsena. Pały nie urywa, ale działa. Smoła na zderzaku przód:

 

36.jpg

 

Oraz działanie Nielsena na błotniku tył:

 

37.jpg

 

Ruszyłem mózgownicą, trybiki się zakręciły (lekko skrzypiąc) i mnie olśniło – SILNIK! A więc kluczyk w dłoń i maska do góry:

 

38.jpg

 

Plastiki przykurzone:

 

39.jpg

 

Bałwanki zaolejone:

 

40.jpg

 

Korki uświnione:

 

41.jpg

 

42.jpg

 

Kielichy zasyfione:

 

43.jpg

 

Tutaj z pomocą przyszedł APC Nielsen Cyclone 1:5 w butelce z atomizerem pianującym. Ale najpierw wypsikałem resztkę piany aktywnej, która została z mycia auta:

 

44.jpg

 

APC:

 

45.jpg

 

Gwałtu rety, wygłuszenie maski miało kolor błota! Chwyciłem w rękę szczotkę, Nielsena Nap Low Foam 1:10 i po chwili powstała pierwsza pięćdziesiątka:

 

46.jpg

 

47.jpg

 

48.jpg

 

I całość, jak na lekkie odświeżenie to efekt fajny:

 

49.jpg

 

No to rzućmy okiem, czy coś tam umyłem czy tylko pozuję do tych fotek. Hmmm:

 

50.jpg

 

Z daleka w miarę, a jak bliżej?

 

51.jpg

 

52.jpg

 

53.jpg

 

54.jpg

 

55.jpg

 

56.jpg

 

Chyba akceptowalnie. Mogłem ciut bardziej doczyścić wygłuszenie grodzi, do poprawy.

 

No to klapa w dół, na dressingi przyjdzie dopiero pora. Teraz bierzemy glinkę ValetPRO Yellow i lecimy z całością furmanki. Jako poślizg woda z kroplą szamponu. Przed i po połowie maski:

 

57.jpg

 

58.jpg

 

Niewiele. Moim zdaniem zasługa T&G, bo nie oszczędzałem lakieru przy tarciu mikrofibrą – i tak szedł pod maszynę. Za to ominąłem nim progi i doły zderzaka z tyłu, więc głównie po nich glinka wyglądała tak:

 

59.jpg

 

I tak po ponad 7 godzinach pracy nadszedł czas na mycie zasadnicze przed korektą. Tym razem 50 ml szamponu MS Very Cherry, który mi podchodzi chyba ciut bardziej niż BAS. Fajniejsza piana, poślizg, wyraźniejszy zapach. Tym razem auto wysuszyłem dwoma Fluffy Dryerami.

 

60.jpg

 

Po tym auto wjechało do dziupli, przygotowałem chemię, przedłużacze, lampy, maszyny, Internet i muzykę w miejscu pracy i po niemal 10 godzinach zakończył się dzień pierwszy.

 

DZIEŃ 2

 

Od rana dopisało słoneczko, więc wyjechałem na inspekcję na dwór. Oj, bryndza z nyndzą, sporo bezbarwnika do drążenia. Maska:

 

2.jpg

 

3.jpg

 

4.jpg

 

Na to może poradzić tylko lakiernik:

 

5.jpg

 

Ocierka, zobaczymy ile się uda ściągnąć papierami i pastami:

 

6.jpg

 

Tutaj też pomoże tylko lakiernik, będę to robił na jesień:

 

7.jpg

 

Drapu, wgniotu, swirlu:

 

8.jpg

 

9.jpg

 

10.jpg

 

11.jpg

 

Oto powód, dla którego klapa tył idzie do lakierowania razem z progami – pięknie odłażący lakier i rdza pod listwą, standard w Focusie. Powinno być na liście wyposażenia…

 

12.jpg

 

Z powyższego powodu klapa tył była tylko delikatnie odświeżana, nie traciłem czasu na wyciąganie jej na perfect. Wróć! Nie miałem czasu na wyciąganie jej na perfect.

 

Dach:

 

13.jpg

 

Kiepskie miejsce na głęboką rysę:

 

14.jpg

 

Ptasia spuścizna na błotniku, było tego więcej – zwłaszcza na dachu:

 

15.jpg

 

Znowu maska i szyba przód:

 

16.jpg

 

17.jpg

 

Rysa na błotniku, reszta z tej strony była powtórnie lakierowana.

 

18.jpg

 

Szyba tył, ktoś ją chyba drapał śrubokrętem. Ewentualnie piłą tarczową albo młotem pneumatycznym:

 

19.jpg

 

Jeszcze zdjęcie jednego z licznych odprysków , już pod halogenem:

 

20.jpg

 

Zachęcony efektami innych na forum, postanowiłem powalczyć z rysami za pomocą papierów wodnych. Używałem gradacji 2000 i 3000 oraz koreczka. Dodatkowo użyłem zestawu zaprawkowego od MxNowickiego – podkład, baza, matowanie, klar, matowanie. Odprysków miałem (mam…) dziesiątki, większość do podkładu. Poszedłem jednak na całość, jak sie potem okazało nie jest wcale tak prosto wyciągnąć zmatowienie maszyną, ale jakoś poszło. Relacja step by step z ocierki na błotniku. Przed:

 

21.jpg

 

Woda:

 

22.jpg

 

Papier 2000:

 

23.jpg

 

Spłukanie i wytarcie:

 

24.jpg

 

25.jpg

 

Papier 3000:

 

26.jpg

 

Efekt po matowieniu:

 

27.jpg

 

Inne miejsca po zaprawkach i matowaniu:

 

28.jpg

 

29.jpg

 

Pracę maszyną postanowiłem zacząć od mojej tragicznie wyglądającej przedniej szyby. Wg forum tlenek ceru lubi chlapać i brudzić, więc okleiłem auto resztką folii – i dobrze zrobiłem. Z samego procesu polerowania nie mam zdjęć, ale poświęciłem na to ok. godziny:

 

30.jpg

 

No to po oklejeniu plastików drążymy bezbarwnika. Trochę brakowało mi taśmy, więc nie siliłem się na wiele pięćdziesiątek, za to zrobiłem jedną wielką. Zacząłem jednak od maski:

 

31.jpg

 

Lakier w stanie agonalnym (ze względu na odpryski maskę wypadałoby polakierować…), więc na dzień dobry ukąsiłem futrem Flexipads i Menzerną FG500. I tu wyszedł klops nad klopsy – polerka miała mieć stabilizację obrotów, a najwyraźniej jej nie posiada. Musiałem robić całe auto po omacku. No ale jakoś się z futrzakiem dogadałem:

 

32.jpg

 

Po wydziaraniu bezbarwnika futrem chwyciłem za IPĘ żeby zobaczyć co tam wydarłem:

 

33.jpg

 

Następnie poszedł zielony cutting od 3M i FG500, znowu IPA i na koniec finishowy wafel 3M w kolorze niebieskim i Menzerna FF3000:

 

34.jpg

 

Po finałowej inspekcji pod IPĄ i DIY SunGunem oraz po użyciu dustera do usunięcia pyłu z drugiej połowy efekt prezentował się nieźle, jak na stan maski (pierdyliard odprysków, przypominam):

 

35.jpg

 

36.jpg

 

37.jpg

 

Jako się rzekło – nie robiłem zbyt wielu pięćdziesiątek. Jednak zadufany w sobie spróbowałem sił małymi padami na elementach pokrytych Piano Black na słupkach. Wyszło kiepsko, ale nie miałem siły do dalszej walki – czas niesamowicie zaczął gonić. Ot, odświeżyłem je ciut, ale głębsze dziady zostały na miejscu. Inną razą je wydziaram.

 

38.jpg

 

39.jpg

 

Tego dnia zrobiłem pół maski, pół dachu, bok od góry do linii okien, błotnik i drzwi tył. Tutaj jeszcze ze dwa ujęcia na warsztat pracy, godzina już po 20tej, sił i weny jakby ciut mniej:

 

40.jpg

 

41.jpg

 

Ciut więcej widać na filmie. Był dopiero koniec dnia drugiego, a już miałem chwile rezygnacji. Oj, ciężki kawałek chleba ta korekta lakieru. Zwłaszcza, że rzeczona strona kierowcy była lakierowana od przodu do drzwi tylnych włącznie i albo polakierowano stare rysy na żywca, albo polakierowano całość betonem. Futro ledwie miziało swirle, o głębszych rysach nie mówiąc. Na te 3 elementy potrzebowałbym kolejnego, brakującego dnia. Dlatego odwaliłem manianę i z tej strony został dziad. Odświeżony, wyczyszczony, wypachniony, ale dziad. Trudno, dzień 2 zakończył się po 11 godzinach pracy.

 

DZIEŃ 3

 

Nowy dzień, więcej deszczu, wiatru i nadziei w oczach. Czy tam na niebie (film się kłania). Od rana oramy lakier. I na dole, i na górze. Raz futrem, raz gąbką. Niestety nieostrożną jazdą uszkodziłem zielony pad 3M i musiałem sobie radzić kaprawym Monster Shinem, który też po jakimś czasie zaczął się sypać. Tniemy:

 

1.jpg

 

Przecieramy:

 

2.jpg

 

Wykańczamy. Na „betonowej” stronie czasem odpuszczałem cutting, bo i tak zostawał żur a hologramów nie było:

 

3.jpg

 

Takie tam, BIG fifty-fifty, nie wszystko powykańczane (poza mną):

 

4.jpg

 

5.jpg

 

Jak wspomniałem – tylna klapa idzie pod lakiernika, więc się nad nią nie spuszczałem (sami w miarę dorośli tu są, prawda?). Btw. chciałem odkręcić hak, ale dziad tak się trzyma, że nie szło śrub ruszyć. Muszę poszukać jakiegoś konkretnego klucza albo rurki.

 

No dobra, to oceńmy efekty na stronie z diamentowym bezbarwnikiem. Biednie, ale po spojrzeniu w kalendarz, zegarek i porachowaniu w rozumie padła decyzja – musi na razie wystarczyć.

 

6.jpg

 

7.jpg

 

Na błotniku tył nieruszanym przez tego zatwardziałego (he he he) lakiernika wyszło trochę lepiej. Choć ta nieszczęsna rysa została, mimo papierkowania. Widać ją mniej, ale nadal jest – może była za głęboka? Nie jestem jeszcze dobry w ocenianiu, jak głęboko sięga skaza.

 

8.jpg

 

Zaprawka nad tylną szybą pod DIY SunGunem wygląda tak, jak się patrzy z odległości to jest znacznie lepiej niż było:

 

9.jpg

 

Miłym akcentem w trakcie prac były wizyty kotów, choć nie były one pomocne. Jeszcze milej było, jak wpadał kuzyn, czasem sam, czasem z synem – wtedy to on łapał za aparat, raz swój, raz mój. Kolejna seria zdjęć jest z jego aparatu, a że to fotograf pełną gębą to niektóre mogą być fajne ;).

 

Tu już cutting od Monster Shine:

 

10.jpg

 

Pady po przejeździe czyścimy profesjonalną szczoteczką Medium z Carrefoura za 3 zł 2 sztuki. Czerwona do futra i cuttinga, zielona do finisha. Ot, jakiś plan i ład musiał być:

 

11.jpg

 

Mądra mina, kabel na ramieniu, można robić fotę. A tak serio to tylko po fleszach wiedziałem, że fotki się cykają, bo nie przerywałem pracy nawet podczas rozmowy – już wtedy było krucho z czasem:

 

12.jpg

 

Z porządku na początku prac nie zostało nic – znowu pośpiech. Wstyd mi, ale co zrobić…

 

13.jpg

 

Atrybuty:

 

16.jpg

 

15.jpg

 

Dobra ilość pasty? Myślę że nie przesadzałem:

 

14.jpg

 

Duster, szmatka, wiejska sielanka. Kuzynowi podobał się kontrast pomiędzy miejscem pracy, stanem stodoły a istotą tej pracy. Mi też, myślę że ten klimat udało się uchwycić na filmie.

 

17.jpg

 

Artystycznie, helpdesk – forum jak trzeba, oranżado-browar i muzyka. Bez tego bym sczezł.

 

18.jpg

 

Usuwamy resztki past, dokładnie, z moim „męskim” DIY SunGunem w ręku (działa świetlnie). Btw. na golenie się też czasu nie było:

 

19.jpg

 

20.jpg

 

21.jpg

 

22.jpg

 

23.jpg

 

Dobra, dość tego profesjonalizmu w relacji. Wraca mój entry-level Pentax i moja ręka. Ostateczne efekty na ocierce po korekcie, najpierw pod światło, potem bardziej „normalnie”. Jest mniej widocznie:

 

24.jpg

 

25.jpg

 

Menzerna FF3000 w trakcie pracy i resztki atakowane IPĄ:

 

26.jpg

 

27.jpg

 

Cóż, FG500 lubi sobie pylić, po ściągnięciu taśm i otwarciu drzwi nie byłem szczęśliwy:

 

28.jpg

 

Czas zająć się wnętrzem. Rzut oka na zwyczajowo najbrudniejsze miejsca:

 

29.jpg

 

30.jpg

 

32.jpg

 

Boczki wyglądają dobrze, bo jak je zmieniałem w maju to miały full proces w domu:

 

31.jpg

 

Za to deska i okolice… DWÓJA, panie (tfu tfu!) detailer. Nie, nie brudziłem „do relacji”, po prostu tak „dbałem”. Detajler jak, nie przymierzając, z koziej rzyci rakietnica. Była to porządna lekcja pokory, więc może się poprawię:

 

33.jpg

 

34.jpg

 

36.jpg

 

Słowem komentarza do kierownicy – nadaje się tylko i wyłącznie do obszycia, kwestia załatwienia tego w czasie, kiedy to najmniej będzie kolidowało z potrzebami samochodowymi:

 

35.jpg

 

Zanim zacząłem ogarniać „living room” w aucie, posprzątałem trochę moją norę:

 

37.jpg

 

No to do dzieła! Przednie fotele out (ledwie 1,5 tygodnia temu zmieniałem tapicerki na welurowe, które były wyprane przed założeniem dwukrotnie, w pralce). Natomiast pod fotelami ostatnio było sprzątane… obawiam się że nigdy. Przy wymianie foteli znalazłem nawet truchło osy. Cóż, bez przynudzania, horror show:

 

38.jpg

 

39.jpg

 

40.jpg

 

Odkurzacz w dłoń i jazda out z tym gruzem:

 

41.jpg

 

Tu też:

 

42.jpg

 

Kolejne 50/50, tym razem po odkurzeniu połowy tego… kartofliska, o!

 

43.jpg

 

A że wybiła niemal 22, postanowiłem pojechać rowerem do domu, żeby się zdrzemnąć przed aktem czwartym i ostatnim. Pracę zaczynałem do tej pory ok. 9 rano, ale wiedząc co mnie czeka w dniu ostatnim zacząłem ją o 8. Dzień 3 można podliczyć jako 12 godzin.

 

DZIEŃ 4 (i ostatni)

 

Jako się rzekło, przed 8 rano wparowałem do stodoły, lekko sztywny w plecach. Przytaszczyłem ekstraktor Karchera – SE 4001. Przyjąłem system: prespray Tersus PR101, 15 ml na litr z Marolexa, po chwili szczotkowanie, odessanie szybkim przejazdem odkurzaczem. Następnie spryskanie z odessaniem Karcherem RM760 (100 ml na litr) i dokładne odessanie wszystkiego co się da. Do nauki wybrałem bagażnik, czyszcząc to i owo wcześniej:

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

 

4.jpg

 

5.jpg

 

Od dołu też należy myć!

 

6.jpg

 

Tutaj jest luka w fotkach, ale nie mogłem się powstrzymać i specjalnie dla Was, drodzy Forumowicze, zaczesałem środkowe miejsce na kanapie. Siedzisko po lewej nie prane ekstrakcją, jednak całą kanapę odświeżałem przed montażem za pomocą ręcznego prania Nielsenem Nap Low Foam:

 

7.jpg

 

Znowu trochę przewiniemy (czas tak gonił że gdyby nie późniejsza wizyta kuzyna to nie wiem czy miałbym jakieś fotki), tutaj before-after pod nogami pasażera:

 

8.jpg

 

9.jpg

 

Na koniec części „pranie” zaatakowałem podsufitkę, która zbrązowała przez te 8 lat. Na szczęście nikt w aucie nie palił, ale i tak było brudno. Tutaj działałem ciut inaczej – prespray (dość delikatnie), szorowanie gąbką, odessanie odkurzaczem, dotarcie Fluffim. Oto fiftififti:

 

10.jpg

 

11.jpg

 

I foto wody po zrobieniu wnętrza:

 

12.jpg

 

Starałem się być ostrożny, żeby nic nie przemoczyć, więc może jest tego dość mało. Zużyłem ponad litr prespraya i ponad 2 litry ekstrakcji. Chętnie się dowiem, czy powinienem był prać intensywniej, przypominam że przednich foteli już nie prałem.

 

Z racji pogody w szkocką kratę, woskowanie odłożyłem na później i zabrałem się za królestwo dziada z pradziada – nadkola tył i bębny. Koła out, cegły in. Apetycznie, o ile ktoś lubi płaty rdzy i błota:

 

13.jpg

 

Coś tam podziałałem bez aparatu i wytoczyłem koła na dwór, bo akurat przestało padać. Felgi i opony mają 2,5 miesiaca i przebieg może z 2 tysiące km, więc nie były to zaszczurzałe parchy:

 

14.jpg

 

15.jpg

 

No ale coś tam podczyścić trzeba. Na początek ValetPRO Blue Gel 1:1:

 

16.jpg

 

Przy okazji – szczotki EZ Detail rwią suty, warte każdej złotówki. Potem T&G, wiele smoły tam nie było po 2,5 miesiąca. W międzyczasie APC 1:5 z pieniacza na oponę i na koniec Wolf’s Chemicals Decon Gel. Ten ostatni za wiele roboty nie miał:

 

17.jpg

 

18.jpg

 

Koło czyste, więc trzeba je zabezpieczyć. Użyłem 4nano Rim Protect. Aplikacja banalna, choć warto mieć sztuczne światło – lepiej widać, gdzie byliśmy płatkiem kosmetycznym. Śliskość i szklistość baaaardzo wysokie. Na opony poleciał z obu stron Nielsen Brillance:

 

19.jpg

 

20.jpg

 

W międzyczasie położyłem 2 albo 3 warstwy (nie pamiętam już ;)) lakieru do zacisków na wyczyszczone bębny. Rdzy pozbyłem się druciakiem na wiertarce (i młotkiem, czasami). Przed lakierowaniem oczywiście obleciane benzyną ekstrakcyjną:

 

21.jpg

 

Wreszcie jakoś to wygląda. Nadkole z materiału tylko odświeżyłem, czyli usunąłem przyschnięty piach i zaatakowałem je APC i resztkami prespraya. Na dokładne czyszczenie brakło czasu, i tak jest lepiej.

 

Następnie koła tył in, cegły out, koła przód out, cegły in i bawimy się od nowa. Tu już w tle gotowe koło i dziewicze nadkole. Zaczynamy od APC 1:5 i spłukania co wyszorowałem:

 

22.jpg

 

23.jpg

 

Potem T&G, niestety grubsze tematy zostały – wymagają albo kilkukrotnego mycia odsmołowiaczem, albo brutalnej siły. A trzeba było tego samego dnia zawinąć się do domu. Będzie poprawka. Kolejna…

 

24.jpg

 

Na koniec Nielsen Super-a-Shean na nadkole. Nierównomiernie je pokrył, bo je nie do końca doczyściłem, ale zawsze coś… Która to już rzecz do poprawy? Chyba będzie lincz i ban na forum…

 

25.jpg

 

Dobra, czas coś poskładać do kupy – zapas przetarty z grubszego syfu, na oponę poszedł Brillance i jazda do wnęki:

 

26.jpg

 

Potem fotele na miejsce, ręcznik na siedzisko, buty na kolana i wyjazd na podwórko. Akurat zaświeciło słońce, była godzina 18, więc można było umyć auto z resztek past, pyłu i przygotować je jako tako pod wosk.

 

Na początek pianowanie stężeniem 45 ml na litr, po spłukaniu dwa wiaderka i szampon R&S BAS, znowu 50 ml na 10l. Przy okazji ogarnąłem znowu wnęki z pyłu i wyczyściłem dywaniki. Trochę było zabawy z pędzelkowaniem zakamarków z pasty, bo przyschnęła mi przez tę dobę, ale jakoś poszło. Zdjęcia hurtem, znowu poratował mnie kuzyn który wziął do ręki mój aparat. Jak widać, skupiał się bardziej na ogóle, ale trochę widać efekty korekty w nielicznych promieniach słońca:

 

27.jpg

 

28.jpg

 

29.jpg

 

30.jpg

 

31.jpg

 

32.jpg

 

33.jpg

 

34.jpg

 

Następnie z powrotem do dziupli na woskowanie. Aplikator Bilt Hamber, wosk PB Natty’s Blue, fibra do podsuszania tego co wycieka i znowu gonitwa. Z tego powodu wyszła mi gruba warstwa, ale uwinąłem się bardzo szybko. A miałem takie piękne plany – cleaner, dwie warstwy wosku, mizianie, 3 g na warstwę… Szlag to trafił, ale co zrobić?

 

35.jpg

 

36.jpg

 

Po spolerowaniu kawałem mięcha… eeee… fibrą z USA, grubszą niż szerszą (;)), wziąłem się za plastiki. Najpierw pod maską, tutaj też Nielsen S-A-S. Będzie czysto przez dłuższą chwilę:

 

37.jpg

 

38.jpg

 

W bagażniku na matę poszło to samo, pozostałe dywaniki potraktowałem Finessem. Mata z bagażnika ma jakąś farbę chyba na sobie, bo są takie brzydkie, brązowe plamy. Miałem próbować szczęścia z rozpuszczalnikiem, ale to też zostało odroczone:

 

39.jpg

 

Środek po wyczyszczeniu APC (bo chyba o tym nie pisałem) został zabezpieczony Finessem. Szyby umyte Meguiarsem Glass Cleaner Concentrate 1:10, niestety po ciemku więc pewnie będzie trochę śladów.

 

40.jpg

 

Jeszcze tylko ostatnie detale ze środka i właściwie wnętrze gotowe. Na nowe skóry na kierownicy mam już przygotowany zestaw Gliptone’a.

 

41.jpg

 

RainX? Zapomnijcie, nie dziś. Będzie, może nawet zanim pojawi się relacja, bo piszę ją na wczasach w Danii, ale zanim skończę filmiki jest szansa na poprawienie paru rzeczy po powrocie. Mamy godzinę 20:45, na dworze mocno szaro, ale wóz gotowy. Wyjazd na podwórko, statyw pod aparat i czas na parę fotek:

 

42.jpg

 

43.jpg

 

44.jpg

 

Nice reflections? Dunno. Ale żeby nie było, że zupełnie poleciałem sobie w kulki – przedłużacz i SunGun w dłoń. Błotnik tył po stronie z betonu, czyli kierowcy. Może być lepiej:

 

45.jpg

 

Klapa tył, ledwo ją liznąłem:

 

46.jpg

 

Błotnik tył, po stronie pasażera – ujdzie:

 

47.jpg

 

Styk maski i błotnika przy podszybiu, dzielnica „Odpryskowo”. Poza tym nawet ok.:

 

48.jpg

 

Szyby nie uchwyciłem, ale po tlenku ceru jest lepiej. Jeszcze ze 2 godziny bym polerował i byłoby zdecydowanie lepiej, ale i tak łatwiej się w nocy jeździ. Sprawdziłem, 2 godziny później ;).

 

Koła tył wreszcie jakoś wyglądają, przednie też:

 

49.jpg

 

50.jpg

 

51.jpg

 

No i moja dziupla, zaraz po zakończeniu robót. Bajzel był taki, że sprzątałem grubo ponad godzinę. Zobaczcie też, ile błota i rdzy zostało na podłodze w miejscu, gdzie tylne koła stały:

 

52.jpg

 

53.jpg

 

W dzień 4 pracowałem od 8 do 21, na przerwę obiadową czasu nie było tym razem. Daje to 13 godzin pracy, czyli w sumie spędziłem w tej stodole i jej pobliżu ok. 46 godzin. Gdybym tylko miał jeszcze ze 2 dni… wnętrze byłoby na błysk, korekta o poziom lepsza, nie byłoby fuszerki w nadkolach, pod klamkami, na wydechu (nawet nie wspominam, że go polerowałem… całe 3 minuty) czy braków w wykończeniu, np. na szybach. Ale przyznaję się do tego bez bicia i mam wolę poprawy, jak tylko wrócę do domu. Specjalnie zakańczam relację w ten sposób, nawet jeżeli poprawię kilka rzeczy po powrocie to dopiszę to jako epilog, nie będę ściemniał, że zrobiłem więcej niż zrobiłem przez te 4 dni. Wszelkie rady i krytykę biorę na klatę, bo chcę się uczyć nadal – a droga jeszcze daleka przede mną.

 

Piszcie, krytykujcie, chwalcie, czepiajcie się, motywujcie w ten sposób do dalszej pracy. Dzięki!

 

P.S. zauważyliście, że nie stawałem się magicznie mańkutem do relacji? Starałem się, ma być bez ściemy, tak jak to faktycznie wygląda i przebiega ;).

 

 

OBIECANY DODATEK:

 

Cóż, relacja była gotowa już wczoraj wieczorem, ale uznałem że muszę jeszcze auto po tych 10 dniach i 500 km przebiegu umyć i zrobić jakieś fotki. Rano furę umyłem, nałożyłem brakującego RainXa na szyby, poprawiłem dressing na oponach. I kilka innych drobiazgów. Auto postało godzinę, zdążyło się zakurzyć, ale pojechałem na poszukiwanie jakiegoś miejsca na fotki. Oczywiście po 5 zdjęciach słońce zaszło za chmurę, a przy 60tej fotce zaczął padać deszcz… ale co zrobić. I tak lepsze to niż nic. Więc prezencja ogólna:

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

 

4.jpg

 

Jakieś tan reflekszyns i wspomniana chmura, co zasłoniła słoneczko:

 

5.jpg

 

Dalej:

 

6.jpg

 

7.jpg

 

Dach:

 

8.jpg

 

9.jpg

 

Maska, odpryski i kurz:

 

10.jpg

 

11.jpg

 

Auto portret w krzywym zwierciadle (czyt. lusterku):

 

12.jpg

 

Koła część:

 

13.jpg

 

Rysa nad tylną szybą zamaskowana:

 

14.jpg

 

Odpryski na kancie zderzaka też:

 

15.jpg

 

Rura po 3-minutowym SPA, ogólnie do wyprostowania/przycięcia i porządnego wypolerowania. Ot, jest czystsza niż była:

 

16.jpg

 

Rysa na boku i drugi auto-portret, strona z betonowym lakierem:

 

17.jpg

 

18.jpg

 

Jedna z zaprawek, w sumie to jest ciut lepiej, ale za duży nakład pracy był wymagany jak dla mnie:

 

19.jpg

 

Stary spaw na zderzaku puścił:

 

20.jpg

 

Ogólnie przedni zderzak do wymiany. Drzwi kierowcy i tak pójdą do polakierowania, cały rant obdarty i to:

 

21.jpg

 

Pod maską ładnie, czysto i dość schludnie, mimo dressingowania na-bardzo-szybko:

 

23.jpg

 

24.jpg

 

25.jpg

 

26.jpg

 

Wnętrze. Podsufitka pojaśniała i pomilała:

 

27.jpg

 

Deska w porządku, zakamarki też:

 

28.jpg

 

29.jpg

 

41.jpg

 

33.jpg

 

34.jpg

 

Wnęka drzwi ujdzie:

 

30.jpg

 

Wykładziny nie do końca odkurzone, ale to przez tony piasku. Po praniu i mizianiu i tak jest schludnie i ładnie. Przy tej pogodzie ciężko utrzymać dywaniki w ścisłej czystości, stąd taki a nie inny wygląd w tle:

 

31.jpg

 

32.jpg

 

40.jpg

 

A na koniec, na deser – kropelki. Jako rzekłem – zaczęło mi padać. Świeże 2 warstwy RainXa działają ładnie, tu od środka zdjęcie:

 

35.jpg

 

Ta spływała pod własnym ciężarem:

 

39.jpg

 

Kropelki i gość na dachu:

 

36.jpg

 

37.jpg

 

38.jpg

 

I to właściwie tyle. Dzięki za uwagę i wytrwałość, proszę o uwagi i komentarze. Pozdrowienia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mega relacja!! :shock::shock::shock::shock::shock:

 

Ja to nigdy chyba takiej nie napiszę! :/

 

Brawo brawo za wytrwałość i za przygotowanie czegoś z niczego czyli babcinej stodoły. :D:D

 

Coś by tam znalazł, ale przecież to nie o to chodzi. ;)

 

Uff, dotrwałem do końca! Jeszcze raz gratulacje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Choć praca nie do końca mi się podoba to gratuluję młodzieńczego zapału, wytrwałości i determinacji.

Widzę ,że relacja troszkę portretowa jak u nas. Fajnie!

Studio pierwsza liga. Dajesz przykład ,że bez marmurów też można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś by tam znalazł, ale przecież to nie o to chodzi.

Szukaj szukaj ;)

 

Miałeś co robić

Tygodnia by brakło...

 

Choć praca nie do końca mi się podoba

Rozwiń proszę, bo ciekaw jestem czy chodzi Ci o niedoróbki, które i mnie bolą, czy coś jeszcze innego, co mi umknęło? :).

 

Widzę ,że relacja troszkę portretowa jak u nas.

Jak pisałem, część fotek robił kuzyn, który jest fotografem i sam się łapał na tym, że koncentrował się na mnie a nie na samej pracy. Myślę, że takie inne spojrzenie wnosi ciut świeżości do relacji na forum, a przy okazji nadal widać to co trzeba.

 

Studio pierwsza liga.

Wydałem na nie jakieś 100 zł w materiałach. Część rzeczy oczywiście miałem np. z zapasów taty, ale i tak nieźle :D:ad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planuję go oddać we wrześniu na te poprawki, więc aż tak długo szpeciło nie będzie. Za to inne takie zgagi zamalowałem. Muszę poszukać zderzaka przód w kolorze...

 

Btw. pozwolę sobie wywołać Wujka Grubego do tablicy - jest postęp od pierwszego razu? Pytanie skierowane konkretnie, bo jak już wspominałem to przez Wujka tu jestem, dlatego jest dla mnie swego rodzaju wzorem - zarówno pod względem umiejętności, jak i podejścia do tej części życia ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.