czaptan Opublikowano 8 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Opublikowano 8 Grudnia 2011 Mojemu niedługo strzeli 200 tys . Ja bym się u Ciebie spodziewał Szaranowicza z relacją na żywo i komentarzem, a w przerwach w studio Gmoch by to zaczarowanym ołówkiem tłumaczył mniej kumatym PS. Colli nawet nałożyłem potem na moje nowe bębny, gdyż ściągnąłem sobie Mastersa z USA. O lakier na instrumencie też trzeba dbać, a co
Gość Opublikowano 8 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Grudnia 2011 czaptan, Powiem Ci tak. Mam takiego Focusa w "zrobionych" i jakbyś poszedł na całość i skasował morkę to.....szał pał! Do dzieła na wiosnę
matti5d Opublikowano 8 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Grudnia 2011 czaptan, dobra robota! Pozdrawiam także z Centrum
uri90 Opublikowano 8 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Grudnia 2011 czaptan, gratki widać, że lakier skatowany ale efekt dobry jak na "polerkę do autobusu" co do wlepy to wszystkie focusy z FKP jeżdżą z wlepą w tym miejscu miałem focusa kombi więc fajnie sobie przypomnieć te kształty na zdjeciach widać, że po ostatnich "burzach na forum" userzy zupełnie inaczej zaczeli odbierać relacje na forum i dobrze ja jedynie się przyczepię (choć to za mocne słowo ) zaproponuję nałożenie dressingu na nadkola, bo zdecydowanie lepiej się auto prezentuje zwłaszcza gdy na oponach dressing aha i jeszcze taka rada, jak już jestes smuszony po jakimś czasie "zwarstwować" wosk to nie używaj QD tylko nałóż go na czystą powierzchnię po myciu to tyle ode mnie jeszcze raz gratki pozdrawiam
czaptan Opublikowano 8 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Opublikowano 8 Grudnia 2011 Ano właśnie chciałem zrobić eksperyment z tym QD. Zobaczymy jak to wpłynie na trwałość Colli. Zrobiłem tak głównie dlatego, że myłem na 4 wiadra (znaczy - wodę w nich przynosiłem, bo nie miałem już bieżącej na dworze ) i QDek miał doczyścić to czego nie zmyłem w ten pogański sposób. Ale dzięki za radę, będę pamiętał. Nadkoli nie ruszałem w ogóle, może na wiosnę je potraktuję myjką ciśnieniową. Swoją robotą auto doprowadziłem ogólnie do ładu, na detailing przyjdzie czas
patrizio1985 Opublikowano 9 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Grudnia 2011 Naprawdę super efekt, dobra robota!!!!! Focus odzyskał sporo młodości!!! Pozdrawiam
numerator Opublikowano 12 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 12 Grudnia 2011 Gratki za robotę a przede wszystkim za odwagę. Ja takim sprzętem i identycznym zestawem strzeliłem dwa auta ale nawet nie myślałem o fotostory bo uważałem że to za słabe na forum onieśmielony pracami "wyjadaczy". Więc gratki jeszcze raz. A co do słów krytyki to na ten wkład do bagażałki coś by się przydało bo tak sucho wygląda
czaptan Opublikowano 12 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Opublikowano 12 Grudnia 2011 On jest czymś uwalony, farbą albo coś. Dałem mu Nielsenem Finesse, ale na wiosnę ogarnę dziada jakimś rozpuszczalnikiem albo coś. Może się doczyści. Nadal po amatorsku się bawię, więc zakupiłem w ramach gwiazdki używaną polerkę Einhella (tę polecaną na forum w dziale do 300zł). Do tego wciągnę jakieś BP 125 mm, pady F i P (C się waham) i będzie ogień jak przyjdzie ciepło . Jedyne co uważam w niej za wadę to minimalne obroty 1000, ale cena była okazyjna - 115 z przesyłką. Powinna dać radę
Pit_Krk Opublikowano 13 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2011 Skoro tamtym czymś udało Ci się uzyskać efekt pokazany na zdjęciach, to i z tymi minimalnymi obrotami sobie poradzisz
whateverek Opublikowano 13 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2011 Praca i relacja bardzo inspirująca Jak już tak koniecznie chcesz, żeby ktoś się przyczepił na siłę to na tym zdjęciu wygląda jakby w szczelinie zostały jakieś resztki pasty albo innego syfu
czaptan Opublikowano 13 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2011 ^^ mówisz o szczelinie zderzak - błotnik? Ford jest taki uroczy, że wyłazi biały plastik usztywnienia zderzaka tam. Mówię o tym, co widać przy narożniku lampy. W pozostałych miejscach może faktycznie coś zostało, mimo "planu" na kartce o pewnych rzeczach zapomniałem . Ale dziękuję za uwagę, będzie na następny raz. EDIT: na fotkach widać też, że lekko zakurzony jest ten lakier. Po woskowaniu zostało, nie dotarłem go do ideału bo się już spieszyłem do wyjazdu. Uznałem, że nie będę tego picował w programie graficznym, fotki tylko zmniejszałem.
whateverek Opublikowano 13 Grudnia 2011 Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2011 mówisz o szczelinie zderzak - błotnik? Bardziej chodzi mi o ten plastik na zderzaku - lewy dolny róg zdjęcia (może to nienałożony dressing??)
czaptan Opublikowano 13 Grudnia 2011 Autor Zgłoś Opublikowano 13 Grudnia 2011 Może też niedoczyszczone z tego okropnego nalotu. Fakt, trochę tam niedorobiłem. Akurat ta listwa ma taką głęboką szczelinę i się nad tym nie pochyliłem.
czaptan Opublikowano 27 Lipca 2012 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Witam wszystkich ponownie! Po prawie roku od poprzedniej namiastki korekty, którą opisałem na 1 stronie tego tematu udało mi się wreszcie wygospodarować czas i miejsce na korektę nr 2. Przez ten czas starałem się zdobyć doświadczenie, wiedzę (z forum i od poznanych detailerów) oraz uzupełnić arsenał. Tyle tytułem wstępu. Na pierwszy ogień postanowiłem rozwiązać problem miejsca. Ostatnio skorzystałem z garażu w domu rodziców, jednak jest on tak mały w środku, że po 24 godzinach pracy byłem na granicy ataku klaustrofobii, poza tym ciągle trzeba było się przeciskać i przepychać auto przód-tył. Dlatego też postanowiłem przystosować do tego celu stodołę stojącą przy domu po mojej babci (500 m od domu rodziców). Zajęło mi to ok. 9 godzin, które można w dużym skrócie obejrzeć na filmiku poniżej. Dla porównania również parę fotek, stan zastany: Po przestawieniu klamotów, umyciu podłogi , zrobieniu sufitu, oświetlenia, połataniu wrót, żeby nie spadły mi na głowę oraz docięciu plandeki z naczepy na podłogę efekt był mniej więcej taki: Problem czasu był mniejszy, choć ze względu na wyjazd za granicę miałem tylko 4 dni – od soboty do wtorku. Całość pracy zajęła mi ok. 46 godzin, oczywiście sporo straciłem na próby nagrywania filmu oraz na robienie zdjęć do relacji, ale myślę, że warto było. Problem arsenału rozwiązywałem sukcesywnie od prawie roku, więc przystąpiłem dość dobrze przygotowany do pracy: MYCIE: - ValetPRO Neutral Snow Foam - pianownica Epoca Tec One Foamer 2l - Rise and Shine Big Apple Shampoo - Monster Shine Very Cherry - APC Nielsen Cyclone 1:5 I 1:10 - APC Bilt Hamber Surfex HD 1:5 - Nielsen Tar and Glue Remover - rękawica wełniana bodajże Monster Shine - rękawica marketowa - glinka ValetPRO na poślizgu z wody i kropli szamponu - sterta pędzelków i szczoteczek - Karcher K 2.460 - opryskiwacz Casto KOŁA: - ValetPRO Blue Gel 1:1 - Wolf’s Decon Gel - szczotka EZ Detail mini - Nielsen Brillance - 4nano Rim Protect WNĘTRZE: - Nielsen Finesse - Nielsen Nap Low Foam 1:10 - prespray Tersus PR101 - roztwór Karcher RM760 - Meguiars Glass Cleaner Concentrate 1:10 - Marolex Master 2l - Karcher SE 4001 - odkurzacz MacAllister KOREKTA LAKIERU: - Menzerna FG500 - Menzerna FF3000 - IPA 1:1 - futro Flexipads - pady cutting duże: 3M, Monster Shine; małe: Flexipads - pady polishing duże: Lake Conutry; małe: ABW - pady finishing duże: 3M; małe: ABW - polerka Einhell BT-PO 1100 E - BP Flexipads - papiery wodne 3M, MxNowicki, Flexipads - koreczek Flexipads - zestaw zaprawkowy MxNowicki - pasta Autosol - pad filcowy i tlenek ceru na szybę ZABEZPIECZENIE LAKIERU I PLASTIKÓW: - Poorboy’s Natty’s Blue Paste Wax - hamerykańcka mikrofibra do polerowania - Nielsen Super-a-Shean SZMATY: - wielka torba marketowych fibr - parę fibr Monster Shine - 3 szt. Fluffy Dryer’a Problem doświadczenia miał się dopiero wyjaśnić i rozwiązywać. Tyle zatem tytułem wstępu. Czas zatem przystąpić do relacji. Na zachętę i dobry początek – film. Jeśli się komuś nie chce scrollować to właściwie większość rzeczy dowie się z filmiku. Tym, co mają ochotę poczytać i pooglądać radzę przynieść piwko z lodówki albo kawę i kanapki – trochę tego natworzyłem Aha, film był robiony bez żadnego doświadczenia, średnią kamerą i czasem aparatem, głównie samemu (poza paroma ujęciami zrobionymi przez kuzyna). Może trochę klimatu liźniecie, myślę, że jest ciut inny niż prace w sterylnych garażach, których bardzo, ale to bardzo zazdraszczam : Uwaga techniczna: wszystkie foty jak wyszły z aparatu, bez retuszów, bez poprawek, fotki robione bez filtrów na aparacie. No, to wybrany napój w dłoń i do rzeczy: DZIEŃ 1 Przed przyjazdem na wieś auto było tylko opłukane na bezdotyku za 5 zł. Poprzednia warstwa wosku była w zasadzie na wykończeniu, więc brud się trzymał mocno. Obudów z lusterek brak, bo kumpel mi je lakierował i postanowiłem założyć je na koniec roboty. Parę ogólnych fotek przed rozpoczęciem prac. Błotko z Bytomia, zaparkowałem przy jakiejś zamulonej kałuży: Na początek szybki prewash z piany VP Neutral Snow Foam. Stężenie ok. 45 ml na litr, pianownica Epoca. Całkiem przyjemna piana i sensowne domywanie: Po spłukaniu zabrałem się za zakamarki na zewnątrz auta. APC BH Surfex HD 1:5, pędzelek ValetPRO i jazda: Następnie przyszedł czas na pierwsze mycie karoserii. Szampon R&S Big Apple Shampoo, ok. 50 ml na 10 litrów wody. System kolorowych wiaderek pozwala mi unikać błędów podczas mycia, no i mogę mieć ciepłą wodę do płukania Tym razem auta nie suszyłem, bo został jeszcze T&G i glinka w kolejce, więc szkoda było moczyć ręczniki. Jednak najpierw trzeba było zrobić porządek z zapyziałymi wnękami drzwi. Rok temu je ledwie liznąłem, więc było co psikać, pędzelkować, szczoteczkować i płukać. Proces ogólnie: Trzeba się przyłożyć! Zawiasy klapy bagażnika przed, w trakcie i po: Jeszcze raz rzut oka na umytą wnękę drzwi kierowcy: I wnęka za drzwiami kierowcy: Dokładniej widać wszystko po stronie pasażera: Teraz czas na smołę. Z pomocą przyszedł Tar and Glue od Nielsena. Pały nie urywa, ale działa. Smoła na zderzaku przód: Oraz działanie Nielsena na błotniku tył: Ruszyłem mózgownicą, trybiki się zakręciły (lekko skrzypiąc) i mnie olśniło – SILNIK! A więc kluczyk w dłoń i maska do góry: Plastiki przykurzone: Bałwanki zaolejone: Korki uświnione: Kielichy zasyfione: Tutaj z pomocą przyszedł APC Nielsen Cyclone 1:5 w butelce z atomizerem pianującym. Ale najpierw wypsikałem resztkę piany aktywnej, która została z mycia auta: APC: Gwałtu rety, wygłuszenie maski miało kolor błota! Chwyciłem w rękę szczotkę, Nielsena Nap Low Foam 1:10 i po chwili powstała pierwsza pięćdziesiątka: I całość, jak na lekkie odświeżenie to efekt fajny: No to rzućmy okiem, czy coś tam umyłem czy tylko pozuję do tych fotek. Hmmm: Z daleka w miarę, a jak bliżej? Chyba akceptowalnie. Mogłem ciut bardziej doczyścić wygłuszenie grodzi, do poprawy. No to klapa w dół, na dressingi przyjdzie dopiero pora. Teraz bierzemy glinkę ValetPRO Yellow i lecimy z całością furmanki. Jako poślizg woda z kroplą szamponu. Przed i po połowie maski: Niewiele. Moim zdaniem zasługa T&G, bo nie oszczędzałem lakieru przy tarciu mikrofibrą – i tak szedł pod maszynę. Za to ominąłem nim progi i doły zderzaka z tyłu, więc głównie po nich glinka wyglądała tak: I tak po ponad 7 godzinach pracy nadszedł czas na mycie zasadnicze przed korektą. Tym razem 50 ml szamponu MS Very Cherry, który mi podchodzi chyba ciut bardziej niż BAS. Fajniejsza piana, poślizg, wyraźniejszy zapach. Tym razem auto wysuszyłem dwoma Fluffy Dryerami. Po tym auto wjechało do dziupli, przygotowałem chemię, przedłużacze, lampy, maszyny, Internet i muzykę w miejscu pracy i po niemal 10 godzinach zakończył się dzień pierwszy. DZIEŃ 2 Od rana dopisało słoneczko, więc wyjechałem na inspekcję na dwór. Oj, bryndza z nyndzą, sporo bezbarwnika do drążenia. Maska: Na to może poradzić tylko lakiernik: Ocierka, zobaczymy ile się uda ściągnąć papierami i pastami: Tutaj też pomoże tylko lakiernik, będę to robił na jesień: Drapu, wgniotu, swirlu: Oto powód, dla którego klapa tył idzie do lakierowania razem z progami – pięknie odłażący lakier i rdza pod listwą, standard w Focusie. Powinno być na liście wyposażenia… Z powyższego powodu klapa tył była tylko delikatnie odświeżana, nie traciłem czasu na wyciąganie jej na perfect. Wróć! Nie miałem czasu na wyciąganie jej na perfect. Dach: Kiepskie miejsce na głęboką rysę: Ptasia spuścizna na błotniku, było tego więcej – zwłaszcza na dachu: Znowu maska i szyba przód: Rysa na błotniku, reszta z tej strony była powtórnie lakierowana. Szyba tył, ktoś ją chyba drapał śrubokrętem. Ewentualnie piłą tarczową albo młotem pneumatycznym: Jeszcze zdjęcie jednego z licznych odprysków , już pod halogenem: Zachęcony efektami innych na forum, postanowiłem powalczyć z rysami za pomocą papierów wodnych. Używałem gradacji 2000 i 3000 oraz koreczka. Dodatkowo użyłem zestawu zaprawkowego od MxNowickiego – podkład, baza, matowanie, klar, matowanie. Odprysków miałem (mam…) dziesiątki, większość do podkładu. Poszedłem jednak na całość, jak sie potem okazało nie jest wcale tak prosto wyciągnąć zmatowienie maszyną, ale jakoś poszło. Relacja step by step z ocierki na błotniku. Przed: Woda: Papier 2000: Spłukanie i wytarcie: Papier 3000: Efekt po matowieniu: Inne miejsca po zaprawkach i matowaniu: Pracę maszyną postanowiłem zacząć od mojej tragicznie wyglądającej przedniej szyby. Wg forum tlenek ceru lubi chlapać i brudzić, więc okleiłem auto resztką folii – i dobrze zrobiłem. Z samego procesu polerowania nie mam zdjęć, ale poświęciłem na to ok. godziny: No to po oklejeniu plastików drążymy bezbarwnika. Trochę brakowało mi taśmy, więc nie siliłem się na wiele pięćdziesiątek, za to zrobiłem jedną wielką. Zacząłem jednak od maski: Lakier w stanie agonalnym (ze względu na odpryski maskę wypadałoby polakierować…), więc na dzień dobry ukąsiłem futrem Flexipads i Menzerną FG500. I tu wyszedł klops nad klopsy – polerka miała mieć stabilizację obrotów, a najwyraźniej jej nie posiada. Musiałem robić całe auto po omacku. No ale jakoś się z futrzakiem dogadałem: Po wydziaraniu bezbarwnika futrem chwyciłem za IPĘ żeby zobaczyć co tam wydarłem: Następnie poszedł zielony cutting od 3M i FG500, znowu IPA i na koniec finishowy wafel 3M w kolorze niebieskim i Menzerna FF3000: Po finałowej inspekcji pod IPĄ i DIY SunGunem oraz po użyciu dustera do usunięcia pyłu z drugiej połowy efekt prezentował się nieźle, jak na stan maski (pierdyliard odprysków, przypominam): Jako się rzekło – nie robiłem zbyt wielu pięćdziesiątek. Jednak zadufany w sobie spróbowałem sił małymi padami na elementach pokrytych Piano Black na słupkach. Wyszło kiepsko, ale nie miałem siły do dalszej walki – czas niesamowicie zaczął gonić. Ot, odświeżyłem je ciut, ale głębsze dziady zostały na miejscu. Inną razą je wydziaram. Tego dnia zrobiłem pół maski, pół dachu, bok od góry do linii okien, błotnik i drzwi tył. Tutaj jeszcze ze dwa ujęcia na warsztat pracy, godzina już po 20tej, sił i weny jakby ciut mniej: Ciut więcej widać na filmie. Był dopiero koniec dnia drugiego, a już miałem chwile rezygnacji. Oj, ciężki kawałek chleba ta korekta lakieru. Zwłaszcza, że rzeczona strona kierowcy była lakierowana od przodu do drzwi tylnych włącznie i albo polakierowano stare rysy na żywca, albo polakierowano całość betonem. Futro ledwie miziało swirle, o głębszych rysach nie mówiąc. Na te 3 elementy potrzebowałbym kolejnego, brakującego dnia. Dlatego odwaliłem manianę i z tej strony został dziad. Odświeżony, wyczyszczony, wypachniony, ale dziad. Trudno, dzień 2 zakończył się po 11 godzinach pracy. DZIEŃ 3 Nowy dzień, więcej deszczu, wiatru i nadziei w oczach. Czy tam na niebie (film się kłania). Od rana oramy lakier. I na dole, i na górze. Raz futrem, raz gąbką. Niestety nieostrożną jazdą uszkodziłem zielony pad 3M i musiałem sobie radzić kaprawym Monster Shinem, który też po jakimś czasie zaczął się sypać. Tniemy: Przecieramy: Wykańczamy. Na „betonowej” stronie czasem odpuszczałem cutting, bo i tak zostawał żur a hologramów nie było: Takie tam, BIG fifty-fifty, nie wszystko powykańczane (poza mną): Jak wspomniałem – tylna klapa idzie pod lakiernika, więc się nad nią nie spuszczałem (sami w miarę dorośli tu są, prawda?). Btw. chciałem odkręcić hak, ale dziad tak się trzyma, że nie szło śrub ruszyć. Muszę poszukać jakiegoś konkretnego klucza albo rurki. No dobra, to oceńmy efekty na stronie z diamentowym bezbarwnikiem. Biednie, ale po spojrzeniu w kalendarz, zegarek i porachowaniu w rozumie padła decyzja – musi na razie wystarczyć. Na błotniku tył nieruszanym przez tego zatwardziałego (he he he) lakiernika wyszło trochę lepiej. Choć ta nieszczęsna rysa została, mimo papierkowania. Widać ją mniej, ale nadal jest – może była za głęboka? Nie jestem jeszcze dobry w ocenianiu, jak głęboko sięga skaza. Zaprawka nad tylną szybą pod DIY SunGunem wygląda tak, jak się patrzy z odległości to jest znacznie lepiej niż było: Miłym akcentem w trakcie prac były wizyty kotów, choć nie były one pomocne. Jeszcze milej było, jak wpadał kuzyn, czasem sam, czasem z synem – wtedy to on łapał za aparat, raz swój, raz mój. Kolejna seria zdjęć jest z jego aparatu, a że to fotograf pełną gębą to niektóre mogą być fajne . Tu już cutting od Monster Shine: Pady po przejeździe czyścimy profesjonalną szczoteczką Medium z Carrefoura za 3 zł 2 sztuki. Czerwona do futra i cuttinga, zielona do finisha. Ot, jakiś plan i ład musiał być: Mądra mina, kabel na ramieniu, można robić fotę. A tak serio to tylko po fleszach wiedziałem, że fotki się cykają, bo nie przerywałem pracy nawet podczas rozmowy – już wtedy było krucho z czasem: Z porządku na początku prac nie zostało nic – znowu pośpiech. Wstyd mi, ale co zrobić… Atrybuty: Dobra ilość pasty? Myślę że nie przesadzałem: Duster, szmatka, wiejska sielanka. Kuzynowi podobał się kontrast pomiędzy miejscem pracy, stanem stodoły a istotą tej pracy. Mi też, myślę że ten klimat udało się uchwycić na filmie. Artystycznie, helpdesk – forum jak trzeba, oranżado-browar i muzyka. Bez tego bym sczezł. Usuwamy resztki past, dokładnie, z moim „męskim” DIY SunGunem w ręku (działa świetlnie). Btw. na golenie się też czasu nie było: Dobra, dość tego profesjonalizmu w relacji. Wraca mój entry-level Pentax i moja ręka. Ostateczne efekty na ocierce po korekcie, najpierw pod światło, potem bardziej „normalnie”. Jest mniej widocznie: Menzerna FF3000 w trakcie pracy i resztki atakowane IPĄ: Cóż, FG500 lubi sobie pylić, po ściągnięciu taśm i otwarciu drzwi nie byłem szczęśliwy: Czas zająć się wnętrzem. Rzut oka na zwyczajowo najbrudniejsze miejsca: Boczki wyglądają dobrze, bo jak je zmieniałem w maju to miały full proces w domu: Za to deska i okolice… DWÓJA, panie (tfu tfu!) detailer. Nie, nie brudziłem „do relacji”, po prostu tak „dbałem”. Detajler jak, nie przymierzając, z koziej rzyci rakietnica. Była to porządna lekcja pokory, więc może się poprawię: Słowem komentarza do kierownicy – nadaje się tylko i wyłącznie do obszycia, kwestia załatwienia tego w czasie, kiedy to najmniej będzie kolidowało z potrzebami samochodowymi: Zanim zacząłem ogarniać „living room” w aucie, posprzątałem trochę moją norę: No to do dzieła! Przednie fotele out (ledwie 1,5 tygodnia temu zmieniałem tapicerki na welurowe, które były wyprane przed założeniem dwukrotnie, w pralce). Natomiast pod fotelami ostatnio było sprzątane… obawiam się że nigdy. Przy wymianie foteli znalazłem nawet truchło osy. Cóż, bez przynudzania, horror show: Odkurzacz w dłoń i jazda out z tym gruzem: Tu też: Kolejne 50/50, tym razem po odkurzeniu połowy tego… kartofliska, o! A że wybiła niemal 22, postanowiłem pojechać rowerem do domu, żeby się zdrzemnąć przed aktem czwartym i ostatnim. Pracę zaczynałem do tej pory ok. 9 rano, ale wiedząc co mnie czeka w dniu ostatnim zacząłem ją o 8. Dzień 3 można podliczyć jako 12 godzin. DZIEŃ 4 (i ostatni) Jako się rzekło, przed 8 rano wparowałem do stodoły, lekko sztywny w plecach. Przytaszczyłem ekstraktor Karchera – SE 4001. Przyjąłem system: prespray Tersus PR101, 15 ml na litr z Marolexa, po chwili szczotkowanie, odessanie szybkim przejazdem odkurzaczem. Następnie spryskanie z odessaniem Karcherem RM760 (100 ml na litr) i dokładne odessanie wszystkiego co się da. Do nauki wybrałem bagażnik, czyszcząc to i owo wcześniej: Od dołu też należy myć! Tutaj jest luka w fotkach, ale nie mogłem się powstrzymać i specjalnie dla Was, drodzy Forumowicze, zaczesałem środkowe miejsce na kanapie. Siedzisko po lewej nie prane ekstrakcją, jednak całą kanapę odświeżałem przed montażem za pomocą ręcznego prania Nielsenem Nap Low Foam: Znowu trochę przewiniemy (czas tak gonił że gdyby nie późniejsza wizyta kuzyna to nie wiem czy miałbym jakieś fotki), tutaj before-after pod nogami pasażera: Na koniec części „pranie” zaatakowałem podsufitkę, która zbrązowała przez te 8 lat. Na szczęście nikt w aucie nie palił, ale i tak było brudno. Tutaj działałem ciut inaczej – prespray (dość delikatnie), szorowanie gąbką, odessanie odkurzaczem, dotarcie Fluffim. Oto fiftififti: I foto wody po zrobieniu wnętrza: Starałem się być ostrożny, żeby nic nie przemoczyć, więc może jest tego dość mało. Zużyłem ponad litr prespraya i ponad 2 litry ekstrakcji. Chętnie się dowiem, czy powinienem był prać intensywniej, przypominam że przednich foteli już nie prałem. Z racji pogody w szkocką kratę, woskowanie odłożyłem na później i zabrałem się za królestwo dziada z pradziada – nadkola tył i bębny. Koła out, cegły in. Apetycznie, o ile ktoś lubi płaty rdzy i błota: Coś tam podziałałem bez aparatu i wytoczyłem koła na dwór, bo akurat przestało padać. Felgi i opony mają 2,5 miesiaca i przebieg może z 2 tysiące km, więc nie były to zaszczurzałe parchy: No ale coś tam podczyścić trzeba. Na początek ValetPRO Blue Gel 1:1: Przy okazji – szczotki EZ Detail rwią suty, warte każdej złotówki. Potem T&G, wiele smoły tam nie było po 2,5 miesiąca. W międzyczasie APC 1:5 z pieniacza na oponę i na koniec Wolf’s Chemicals Decon Gel. Ten ostatni za wiele roboty nie miał: Koło czyste, więc trzeba je zabezpieczyć. Użyłem 4nano Rim Protect. Aplikacja banalna, choć warto mieć sztuczne światło – lepiej widać, gdzie byliśmy płatkiem kosmetycznym. Śliskość i szklistość baaaardzo wysokie. Na opony poleciał z obu stron Nielsen Brillance: W międzyczasie położyłem 2 albo 3 warstwy (nie pamiętam już ) lakieru do zacisków na wyczyszczone bębny. Rdzy pozbyłem się druciakiem na wiertarce (i młotkiem, czasami). Przed lakierowaniem oczywiście obleciane benzyną ekstrakcyjną: Wreszcie jakoś to wygląda. Nadkole z materiału tylko odświeżyłem, czyli usunąłem przyschnięty piach i zaatakowałem je APC i resztkami prespraya. Na dokładne czyszczenie brakło czasu, i tak jest lepiej. Następnie koła tył in, cegły out, koła przód out, cegły in i bawimy się od nowa. Tu już w tle gotowe koło i dziewicze nadkole. Zaczynamy od APC 1:5 i spłukania co wyszorowałem: Potem T&G, niestety grubsze tematy zostały – wymagają albo kilkukrotnego mycia odsmołowiaczem, albo brutalnej siły. A trzeba było tego samego dnia zawinąć się do domu. Będzie poprawka. Kolejna… Na koniec Nielsen Super-a-Shean na nadkole. Nierównomiernie je pokrył, bo je nie do końca doczyściłem, ale zawsze coś… Która to już rzecz do poprawy? Chyba będzie lincz i ban na forum… Dobra, czas coś poskładać do kupy – zapas przetarty z grubszego syfu, na oponę poszedł Brillance i jazda do wnęki: Potem fotele na miejsce, ręcznik na siedzisko, buty na kolana i wyjazd na podwórko. Akurat zaświeciło słońce, była godzina 18, więc można było umyć auto z resztek past, pyłu i przygotować je jako tako pod wosk. Na początek pianowanie stężeniem 45 ml na litr, po spłukaniu dwa wiaderka i szampon R&S BAS, znowu 50 ml na 10l. Przy okazji ogarnąłem znowu wnęki z pyłu i wyczyściłem dywaniki. Trochę było zabawy z pędzelkowaniem zakamarków z pasty, bo przyschnęła mi przez tę dobę, ale jakoś poszło. Zdjęcia hurtem, znowu poratował mnie kuzyn który wziął do ręki mój aparat. Jak widać, skupiał się bardziej na ogóle, ale trochę widać efekty korekty w nielicznych promieniach słońca: Następnie z powrotem do dziupli na woskowanie. Aplikator Bilt Hamber, wosk PB Natty’s Blue, fibra do podsuszania tego co wycieka i znowu gonitwa. Z tego powodu wyszła mi gruba warstwa, ale uwinąłem się bardzo szybko. A miałem takie piękne plany – cleaner, dwie warstwy wosku, mizianie, 3 g na warstwę… Szlag to trafił, ale co zrobić? Po spolerowaniu kawałem mięcha… eeee… fibrą z USA, grubszą niż szerszą (), wziąłem się za plastiki. Najpierw pod maską, tutaj też Nielsen S-A-S. Będzie czysto przez dłuższą chwilę: W bagażniku na matę poszło to samo, pozostałe dywaniki potraktowałem Finessem. Mata z bagażnika ma jakąś farbę chyba na sobie, bo są takie brzydkie, brązowe plamy. Miałem próbować szczęścia z rozpuszczalnikiem, ale to też zostało odroczone: Środek po wyczyszczeniu APC (bo chyba o tym nie pisałem) został zabezpieczony Finessem. Szyby umyte Meguiarsem Glass Cleaner Concentrate 1:10, niestety po ciemku więc pewnie będzie trochę śladów. Jeszcze tylko ostatnie detale ze środka i właściwie wnętrze gotowe. Na nowe skóry na kierownicy mam już przygotowany zestaw Gliptone’a. RainX? Zapomnijcie, nie dziś. Będzie, może nawet zanim pojawi się relacja, bo piszę ją na wczasach w Danii, ale zanim skończę filmiki jest szansa na poprawienie paru rzeczy po powrocie. Mamy godzinę 20:45, na dworze mocno szaro, ale wóz gotowy. Wyjazd na podwórko, statyw pod aparat i czas na parę fotek: Nice reflections? Dunno. Ale żeby nie było, że zupełnie poleciałem sobie w kulki – przedłużacz i SunGun w dłoń. Błotnik tył po stronie z betonu, czyli kierowcy. Może być lepiej: Klapa tył, ledwo ją liznąłem: Błotnik tył, po stronie pasażera – ujdzie: Styk maski i błotnika przy podszybiu, dzielnica „Odpryskowo”. Poza tym nawet ok.: Szyby nie uchwyciłem, ale po tlenku ceru jest lepiej. Jeszcze ze 2 godziny bym polerował i byłoby zdecydowanie lepiej, ale i tak łatwiej się w nocy jeździ. Sprawdziłem, 2 godziny później . Koła tył wreszcie jakoś wyglądają, przednie też: No i moja dziupla, zaraz po zakończeniu robót. Bajzel był taki, że sprzątałem grubo ponad godzinę. Zobaczcie też, ile błota i rdzy zostało na podłodze w miejscu, gdzie tylne koła stały: W dzień 4 pracowałem od 8 do 21, na przerwę obiadową czasu nie było tym razem. Daje to 13 godzin pracy, czyli w sumie spędziłem w tej stodole i jej pobliżu ok. 46 godzin. Gdybym tylko miał jeszcze ze 2 dni… wnętrze byłoby na błysk, korekta o poziom lepsza, nie byłoby fuszerki w nadkolach, pod klamkami, na wydechu (nawet nie wspominam, że go polerowałem… całe 3 minuty) czy braków w wykończeniu, np. na szybach. Ale przyznaję się do tego bez bicia i mam wolę poprawy, jak tylko wrócę do domu. Specjalnie zakańczam relację w ten sposób, nawet jeżeli poprawię kilka rzeczy po powrocie to dopiszę to jako epilog, nie będę ściemniał, że zrobiłem więcej niż zrobiłem przez te 4 dni. Wszelkie rady i krytykę biorę na klatę, bo chcę się uczyć nadal – a droga jeszcze daleka przede mną. Piszcie, krytykujcie, chwalcie, czepiajcie się, motywujcie w ten sposób do dalszej pracy. Dzięki! P.S. zauważyliście, że nie stawałem się magicznie mańkutem do relacji? Starałem się, ma być bez ściemy, tak jak to faktycznie wygląda i przebiega . OBIECANY DODATEK: Cóż, relacja była gotowa już wczoraj wieczorem, ale uznałem że muszę jeszcze auto po tych 10 dniach i 500 km przebiegu umyć i zrobić jakieś fotki. Rano furę umyłem, nałożyłem brakującego RainXa na szyby, poprawiłem dressing na oponach. I kilka innych drobiazgów. Auto postało godzinę, zdążyło się zakurzyć, ale pojechałem na poszukiwanie jakiegoś miejsca na fotki. Oczywiście po 5 zdjęciach słońce zaszło za chmurę, a przy 60tej fotce zaczął padać deszcz… ale co zrobić. I tak lepsze to niż nic. Więc prezencja ogólna: Jakieś tan reflekszyns i wspomniana chmura, co zasłoniła słoneczko: Dalej: Dach: Maska, odpryski i kurz: Auto portret w krzywym zwierciadle (czyt. lusterku): Koła część: Rysa nad tylną szybą zamaskowana: Odpryski na kancie zderzaka też: Rura po 3-minutowym SPA, ogólnie do wyprostowania/przycięcia i porządnego wypolerowania. Ot, jest czystsza niż była: Rysa na boku i drugi auto-portret, strona z betonowym lakierem: Jedna z zaprawek, w sumie to jest ciut lepiej, ale za duży nakład pracy był wymagany jak dla mnie: Stary spaw na zderzaku puścił: Ogólnie przedni zderzak do wymiany. Drzwi kierowcy i tak pójdą do polakierowania, cały rant obdarty i to: Pod maską ładnie, czysto i dość schludnie, mimo dressingowania na-bardzo-szybko: Wnętrze. Podsufitka pojaśniała i pomilała: Deska w porządku, zakamarki też: Wnęka drzwi ujdzie: Wykładziny nie do końca odkurzone, ale to przez tony piasku. Po praniu i mizianiu i tak jest schludnie i ładnie. Przy tej pogodzie ciężko utrzymać dywaniki w ścisłej czystości, stąd taki a nie inny wygląd w tle: A na koniec, na deser – kropelki. Jako rzekłem – zaczęło mi padać. Świeże 2 warstwy RainXa działają ładnie, tu od środka zdjęcie: Ta spływała pod własnym ciężarem: Kropelki i gość na dachu: I to właściwie tyle. Dzięki za uwagę i wytrwałość, proszę o uwagi i komentarze. Pozdrowienia!
DawPi Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Mega relacja!! Ja to nigdy chyba takiej nie napiszę! Brawo brawo za wytrwałość i za przygotowanie czegoś z niczego czyli babcinej stodoły. Coś by tam znalazł, ale przecież to nie o to chodzi. Uff, dotrwałem do końca! Jeszcze raz gratulacje!
GracjanS4 Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Dotarłem do końca, super relacja Miałeś co robić
szczepciu Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Worklog konkretny Podziwiam za wytrwałość.
Administrator AreK Opublikowano 27 Lipca 2012 Administrator Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Choć praca nie do końca mi się podoba to gratuluję młodzieńczego zapału, wytrwałości i determinacji. Widzę ,że relacja troszkę portretowa jak u nas. Fajnie! Studio pierwsza liga. Dajesz przykład ,że bez marmurów też można.
czaptan Opublikowano 27 Lipca 2012 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Coś by tam znalazł, ale przecież to nie o to chodzi. Szukaj szukaj Miałeś co robić Tygodnia by brakło... Choć praca nie do końca mi się podoba Rozwiń proszę, bo ciekaw jestem czy chodzi Ci o niedoróbki, które i mnie bolą, czy coś jeszcze innego, co mi umknęło? . Widzę ,że relacja troszkę portretowa jak u nas. Jak pisałem, część fotek robił kuzyn, który jest fotografem i sam się łapał na tym, że koncentrował się na mnie a nie na samej pracy. Myślę, że takie inne spojrzenie wnosi ciut świeżości do relacji na forum, a przy okazji nadal widać to co trzeba. Studio pierwsza liga. Wydałem na nie jakieś 100 zł w materiałach. Część rzeczy oczywiście miałem np. z zapasów taty, ale i tak nieźle
damian Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Relacja super i widać zapał Na tym progu mogłeś zrobić zaprawkę, żeby nie szpeciło to do jesieni
czaptan Opublikowano 27 Lipca 2012 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Planuję go oddać we wrześniu na te poprawki, więc aż tak długo szpeciło nie będzie. Za to inne takie zgagi zamalowałem. Muszę poszukać zderzaka przód w kolorze... Btw. pozwolę sobie wywołać Wujka Grubego do tablicy - jest postęp od pierwszego razu? Pytanie skierowane konkretnie, bo jak już wspominałem to przez Wujka tu jestem, dlatego jest dla mnie swego rodzaju wzorem - zarówno pod względem umiejętności, jak i podejścia do tej części życia .
sebcio Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 mnie się podoba wiadomo zawsze coś się znajdzie ale jak porobisz tzn. lakiernik porobi zaprawki będzie cacy p.s znajomy szuka focusa pomagam mu w tym i coraz bardziej podoba mi się fordzik jako dupowóz
proton789 Opublikowano 27 Lipca 2012 Zgłoś Opublikowano 27 Lipca 2012 Gitara relacja i ktoś z bliskiej okolicy PS. nie siedź tak na ziemi bo wilka dostaniesz
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się