Skocz do zawartości

O jakości starych i nowych samochodów


APC

Rekomendowane odpowiedzi

Rosemeyer, ceny są różne.

Z ciekawości sprawdzałem w Krakowie kiedy przymierzałem się do wymiany mojego. Oczywiście da się to zrobić 5x taniej, dobrze i bez strachu że zostawiłeś samochód w ASO.

 

Patryykk, 2,5TDi to był dopiero wybryk..

 

Najsmutniejsze że producenci uciekają od odpowiedzialności za wady konstrukcyjne. Nie ważne czy wyglądają na zamierzone, czy nie.

Dopiero ewidentne sytuacje jak płonące 307, brak hamulców w Fordzie (znikające uszczelnienia układu hamulcowego po zastosowaniu płynu o nieodpowiedniej specyfikacji podczas wymian gwarancyjnych) itd..., czy zorganizowane akcje medialne mające na celu przymuszenie producenta do reakcji - przynoszą odpowiedni skutek, czyli prawidłową reakcję.

Owszem robią akcje serwisowe z własnej woli, ale te albo są wkalkulowane w rozwój technologii/modelu, albo prawnicy uznają że pierwszy pozew w sprawie = precedens, więc lepiej dla własnego dobra uderzyć się w piersi już dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 148
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Jakie tu się rzeczy wyczytuje.

 

Czasami mam wrażenie, że niektórzy mają klapki na oczach jak konie i co im ktoś powie to jest prawdą. Bez wysunięcia wniosków.

Nowe się psują, stare się nie psują...

Nowe są gorsze, stare są lepsze...

 

Kazdy kij ma dwa końce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ten temat jest zajebisty, kwintesencja forum. Siedząc na głównej stronie forum, widzę że Luźnych ten jest na wierzchu, widzę autora ostatniego posta i nie otwierając tego tematu wiem o czym będzie/co autor będzie chwalił :D:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem auta psuły się zawsze, tylko dawniej nie było takiego dostępu do internetu, setek programów tv itd. Teraz wchodząc na jakiekolwiek forum, jakiejkolwiek marki po przeczytaniu iluś tam postów dochodzisz do wniosku, że wszystkie auta to złomy. Ci co są zadowoleni i im się nic nie psuje, rzadko kiedy wchodzą na forum i piszą, że jest super bo auto jest bezproblemowe. To tworzy negatywny, nieobiektywny obraz sytuacji, który później jest powielany na innych forach itd. itd. Nigdy też nie wiadomo, jak dany użytkownik obchodzi się ze swoim samochodem, a to też bardzo ważna informacja.

 

Sam obracam się w gronie osób, którzy na co dzień zajmują się dostawą części, serwisowaniem rajdówek jak i zwykłych pojazdów i bardzo dużo można się nich dowiedzieć.

 

Fakt jest taki, że kiedyś inżynierowie projektowali auta, teraz po nich poprawiają księgowi i chyba nie ma co liczyć na milionową trwałość nowoczesnych aut, bo ruch w interesie musi być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bienek, +1

 

Obejrzyjcie sobie akcje serwisowe (nie koniecznie gwarancyjne) wszystkich modeli, to się nagle okaże, że te W124 przez które miała paśc marka psuł się na potęge przez pierwsze 100 tys km...

 

Istnieje takie zjawisko, które eliminuje samochody młode w pierwszych latach produkcji, a po czasie gdy zostaną wyeliminowane usterki, a na rynku wtórnym zostaną lepsze egzemplarze, biega opinia, że olej mineralny jest do aut powyżej 180 tys km, a nowe samochody się psują gdzie stare nie.

No cóż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały urok starcia samochody nowe/stare polega na tym,że kiedyś po zaprojektowaniu auto klepano przez 10-15lat i wiadomo jak znaleźli błąd to udoskonalali,co sprawiło,że ostatnie wypusty aut, były naprawdę dopracowane.

Teraz co 5-6lat wypuszczają nowe wersje itp. itd. :dontknow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie tu się rzeczy wyczytuje.

 

Czasami mam wrażenie, że niektórzy mają klapki na oczach jak konie i co im ktoś powie to jest prawdą. Bez wysunięcia wniosków.

Nowe się psują, stare się nie psują...

Nowe są gorsze, stare są lepsze...

 

Kazdy kij ma dwa końce...

Więc poproszę o przykłady samochodów wyprodukowanych po '97, w klasie Mesia W123 i W124, które byłyby równie bezawaryjne, i które będą jeździć za 30 lat, tak jak teraz jeździ jeszcze całkiem sporo W124 :)

 

Kolega pogonił w październiku Volvo 850 '95, był drugim właścicielem (pierwszym w Polsce - sprowadzony ze Szwecji). Był to jego pierwszy samochód, miał go od 9 lat i trochę $$$ za niego dał. Przebieg (oryginalny) 893 tysiące kilometrów, gdzie on zrobił nim 352 tysięcy po Polsce i zwiedził nim prawie całą Europę! Volvo w stanie idealnym, kumpel bardzo o niego dbał po sprzedaży rozpłakał się. Wiem ile dla niego znaczył ten samochód. Nigdy go nie zawiódł, może to przez to, że o niego dbał i zawsze wszystko wymieniał na czas. Kupił BMW E60 3.0d, pomińmy cenę kupna :song: w listopadzie padła dwumasa i DPF. Porobił w nim wszystko na cacy, a 4 lutego klapki zawirowań zrobiły mu rozpierdziel po krakowsku w silniku. Powiedział że sprzedaż V i kupno bejcy no największy błąd jego życia, planuje porobić E60, sprzedać ją i kupić Saaba 9-5 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to bedzie: samochod, drukarka, komp, czy telefon to wszystko ma sie psuc, a my mamy kupowac nowe,ubezpieczac, serwisowac, robic przeglady, placic i napedzac ten caly balagan.

Zycie. Kazdy gdzies po drodze ma na tym wszystkim zarobic.

Tylko skad brac na to kase :/ ? To chyba jedyny prawdziwy problem :thumbdown:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to bedzie: samochod, drukarka, komp, czy telefon to wszystko ma sie psuc, a my mamy kupowac nowe,ubezpieczac, serwisowac, robic przeglady, placic i napedzac ten caly balagan.

Zycie. Kazdy gdzies po drodze ma na tym wszystkim zarobic.

Tylko skad brac na to kase :/ ? To chyba jedyny prawdziwy problem :thumbdown:

Tak właśnie jest. Dobry przykład z telefonami. Sony J70, Nokia 3310, Sony Ericsson K800i były i są niezniszczalne.

Pracuj, kupuj, konsumuj, umieraj.

Zresztą jak to w takich dyskusjach bywa jest ona bez sensu. Nikt tu nikogo nie przekona do swojej opinii. Można się kłócić w nieskończoność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem auta psuły się zawsze, tylko dawniej nie było takiego dostępu do internetu, setek programów tv itd. Teraz wchodząc na jakiekolwiek forum, jakiejkolwiek marki po przeczytaniu iluś tam postów dochodzisz do wniosku, że wszystkie auta to złomy. Ci co są zadowoleni i im się nic nie psuje, rzadko kiedy wchodzą na forum i piszą, że jest super bo auto jest bezproblemowe. To tworzy negatywny, nieobiektywny obraz sytuacji, który później jest powielany na innych forach itd. itd. Nigdy też nie wiadomo, jak dany użytkownik obchodzi się ze swoim samochodem, a to też bardzo ważna informacja.

 

Też prawda. Poza tym wiele ludzi wypisuje negatywne opinie anonimowo ale przed znajomymi ukrywa, że auto się psuje ;)

Kiedyś nie mając dostępu do internetu wielu ludzi nie przyznawało się, że auto miało awarię "bo nie wypada, jak to będzie wyglądało sąsiadowi się nie psuje a mi się zepsuło..." :-]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KR54321, w 2.0tdi też spaprali :-]

 

Obecnie 2.0 TDI na CR jest już bezproblemowy... :)

 

No w sumie masz rację, bo koledze ten rozrzad przy 40kkm ASO same z siebie zaleciło wymienić i go wymieniło w ramach gwarancji, więc faktycznie wszystko odbyło się bezproblemowo :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzyjcie sobie akcje serwisowe (nie koniecznie gwarancyjne) wszystkich modeli, to się nagle okaże, że te W124 przez które miała paśc marka psuł się na potęge przez pierwsze 100 tys km...

 

Coś w tym jest :D Wg historii serwisowej mojego W124, w ciągu pierwszego roku używania były problemy z alternatorem i wymieniana była pompa paliwa, bo była wadliwa :kox:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trucky, grube awarie lol

Dla porównania w moim Focusie 2010 (auto prawie nie jeździ) 2x oprogramowanie ECU i nowy katalizator, sama wykręciła się śruba turbo-downpipe, przerwał się kabel do czujnika ABS, bo fabrycznie jest za krótki!

 

A propos głosów że nowe jak się psuje to nie ulega unieruchomieniu, a stary złom tak. W tamtym roku znajomy opowiadał mi historię swojego sąsiada który odebrał nowe A6 i ujechał pięć kilometrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra, to jak się licytujemy na usterki, to co powiecie na 1,5roczną Panamerę 4S z przebiegiem niespełna 30tys i...2x wymiana silnika, 1x wymiana skrzyni biegów i obecnie czeka na wymianę zawieszenia :)

Póki co wszystko na gwarancji, ale za moment się skończy 2rok i będzie płacz :cry:

A na jaki ranking awaryjności nie spojrzę, to Porsche zawsze jest na pudle wśród najmniej awaryjnych aut :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha no te rankingi to jest dowcip wszech czasów, można w nie wierzyć jak w koniec świata, np. ten który miał miejsce w zeszłym roku ;-)

 

Kolega kupił sobie nową Avensis, to znaczy wtedy była nowa, to był o ile mnie pamięć nie myli 2009 rok.

Silnik ni stąd, ni zowąd gasł sobie w czasie jazdy. Auto miało wtedy rok, 2.0 D-4D, 20tys. km. Nie poradzili sobie z tym problemem do końca trwania gwarancji, chociaż auto było w 4 autoryzowanych serwisach, w niektórych po kilka razy.

W międzyczasie było z tym autem też trochę mniej istotnych problemów, ale NIGDY nie zostały one zarejestrowane jako usterki w historii serwisowej samochodu.

Jak tam ma się Toyotka w rankingach? ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mojej matki C-klasa przez pierwsze 45 tys km ma chyba 30 wpisów gwarancyjnych "bo ciągle coś", co prawda kilka z nich to były takie wpisy jak trzeszczący fotel - ale zdenerwowałbym się jakby mi nowa C-klasa trzeszczała. Obecnie auto ma 18 lat i 220 tys km przebiegu (od 110 tys km w domu) i po kilkudziesięciu kilometrach napraw - tfu tfu - wszystko w samochodzie jest sprawne i jeździ. Bo wszystko to co założono do tej C-klasy w 1995 z wadliwych partii od dostawców, co może wtedy nie było spisem żarówkowym a poniedziałkową zmianą po weekendowym chlaniu pracowników zostało wymienione na nowe, byc może ze środowej zmiany chińskich robotników. Auto w takim stanie jeździ i przejeździ jeszcze kilkaset tysięcy kilometrów.

Są przypadku jak moje CLK, które ma tylko jeden wpis po 20 tys km "uszkodzona manetka wielofunkcyjna przy kierownicy" a od tamtej pory czysta ksiązka serwisowa z wymienianym olejem. Przebieg po 16-latach ujeżdzania równie podobny.

W210 to jest zupełnie dobra konstrukcja, rdzewieje co prawda trochę więcej ale niech mi nikt nie mówi, że jest to awaryjne auto, bo Audi A6 z silnikiem 2,5 TDI to jest dopiero majstersztyk technologiczny. Oczywiście A6 C4 było bezawaryjne, ale jakby tak policzyć czy w W124 psuł się moduł elektrycznej szyby (komfortu) w tylnych lewych drzwiach jak w W210 to oczywiście się nie psuł, tylko był notorycznie zalewany wodą w bagażniku :idea: Potem wyszło W211, ciągle psujące się SBC i tak dalej... No słuchaj, Mercedes nie ma nawet chęci Cię oskubać! Jeździsz tym nie przejmując się niczym, ale dbaj o auto. Auta w pełni serwisowane mają SBC do końca życia wymieniane za darmo, pod warunkiem, że będzie cały czas serwisowane. Bo jak inaczej udowodnisz centrali MB, że auto było dbane z należytym szacunkiem. Wyobraź sobie, że przyjeżdza do Twojego warsztatu po 3 latach klient W124, w którym wymieniałeś pompę hamulcową z awanturą, że nie chcesz naprawić mu jej jeszcze raz, kiedy on choćby raz nie wymienił płynu hamulcowego. Rozumiesz tą teorię?

Gdyby tak policzyć średnią ilość awarii przeciętnego użytkownika przeicętnego W124 (z tym przeciętnym i statystycznym to trzeba uważać - jak z nogami moimi i mojego psa), to się nagle okazuje, że każdy besztacz tego forum na nowe samochody nigdy nie miał nowego samochodu w latach 90. i nie mógl w rzeczywistych warunkach kontrolować jakości aut klasy Premium ówczas, a liczba awarii procentowo jest identyczna na obecne czasy jak i lat świetności samochodów marki Premium. Była kiedyś opinia, że 230E w budzie W124, to najgorszy silnik bo się najbardziej psuje. Fakt, do 200D, który nie miał żadnych zalet oprócz tego, że palił mało i był stosunkowo bezawaryjny (oj gdyby tak każdy posiadacz 200D porządnie zadbał i wymieniał wszystko na czas w nowiuśkim albo paroletnim W124 to by się okazało, że jest drogi w eksploatacji :shock: ) choć z góry był przeznaczony dla grupy klienteli "byle jechać, byle tanio". To nikt nie brał pod uwagę, że 230E to ten sam silnik co 200E, ale było go wtedy jakoś... 3x więcej na ulicach?...

Wiadomo, że nagonka ekologiczna jest zdrowa tylko dla porfteli tych, którzy ją wymyślają, ale gdyby tak kilku z was przeczytało choćby jedną książkę poświęconą historii motoryzacji, to gdyby nie wspomniana ekologia i w zasadzie główne ich skierowanie do optymalizacji pojazdów pod względem zużywania benzyny, a przy okazji emisji związków (na tą chwilę to inna para kaloszy) to wciąż jeździli byśmy silnikami 3,5l V8 z kompresorem o mocy 250KM palących niewyobrażalne ilości paliwa po 5,49zł/litr a wtedy choćby te forum podejrzewam, nie miałoby sensu istnienia przy kilku osobach w Polsce mogące pozwolić sobie na utrzymanie pojazdu. I tak wiadomo, że sprowadza siędo lepszych i gorszych konstrukcji, które są zawsze weryfikowane przez pierwsza lata produkcji. Ale co ja tu będę postował, i tak 1,9TDI w Golfie mk3 to była jazda!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co ja tu będę postował, i tak 1,9TDI w Golfie mk3 to była jazda!

 

Obserwuję temat i z podejściem Camel-a się zgadzam... ;) To, że teraz mamy awaryjne auta, to nie znaczy, że nie było tak w przeszłości, a nastąpiło to nagle wraz z zastąpieniem pewnych mechanicznych rozwiązań elektronicznymi itp. Często po szkole w ramach czasu wolnego (początek lat 90.), wiele godzin spędzałem w warsztatach- przysłuchując się debatom mechaników itp. Wtedy to np. silnik 1.9 tdi uchodził za coś co będzie się w przyszłości psuło i nie będzie tak trwałe jak zwykłe diesle z mechaniczną pompą... "Panie, 200 tys. i na szrot". Dzisiaj wiemy, jak trwałe są stare auta z tym silnikiem.

 

Prawdą jest, że producenci oszczędzają na niektórych materiałach, ale nie na bezpieczeństwie czynnym i biernym. Postęp w "blacharce", a szczególnie jej projektowaniu, wytrzymałości i materiałach to "niebo a ziemia". Dzisiaj mamy auta, w których karoseria składa się z różnego rodzaju stali, aluminium itp. Same konstrukcje są o wiele bezpieczniejsze i mają zapewnić przeżycie nie autu a kierowcy, pasażerom czy pieszym. Bo po co Ci trwałe auto, jak przeżyje Ciebie, lub spowoduje podczas wypadku trwałe urazy- a często tak było, po uderzeniu ciałem w "dobrej jakości deskę rozdzielczą" czy inne takie materiały. Są oczywiście wpadki w zabezpieczeniu antykorozyjnym, ale czy w czasach "dobrych aut" tak też nie było? Wydaje mi się, że nie mamy dobrego punktu odniesienia, jeśli patrzymy na motoryzację tu i teraz. Dzisiaj już nie ma aut, które produkowano w 80. czy 90.-tych latach i okazały się niewypałem czy porażką producenta... A dlaczego ich nie ma, wszyscy wiemy. ;)

 

Ja uważam, że dzisiaj, jak i w przeszłości produkuje się, i produkowano, trwałe dobre jakościowo auta. Tylko, że nie wszystkie stare były trwałe i dobre jakościowo, ale i nie wszystkie nowe są nietrwałe i słabe jakościowo. Znam wiele osób, które nowymi autami robią po kilkaset tysięcy km w ciągu kilku lat i nic się z tymi autami nie dzieje. Po takich przebiegach auta już się zwracają, a dalej mogą jeszcze służyć. Tylko problem jest taki, że o tym, czy jest tak na pewno, że i nowe auta są przynajmniej w części tak trwałe, przekonamy się za kilka dekad, a nie można już teraz wyrokować, że postęp idzie w złą stronę. Dużą rolę w "zmniejszeniu się" trwałości aut pełni też to, że o ile kiedyś podczas naprawy auta najdroższe były części, dzisiaj mega kosztem każdej awarii są roboczogodziny. Ludzie nie chcą dbać o auta, bo im się to nie opłaca. Kiedyś było z tym inaczej. Części (nawet używane) były stosunkowo drogie, więc wszystko można było stosunkowo tanim kosztem naprawić... Dzisiaj dużo takich rzeczy się po prostu wymienia, a że w przypadku kilku-letniego auta bardziej opłacalne jest się jego pozbycie... i kupienie nowego auta, to już inna historia. Po prostu "samochody" są tanie w zakupie, a drogie w eksploatacji, ale to powinien wiedzieć każdy, kto kupuje auto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że w większości jest to związane z wiecznym umęczeniem, cierpieniem, przeciwnościami losu i ciągłym - a inny ma lepiej. Który Polak napisze na forum, tak, jeżdżę, jest ok, nic się nie psuje. Żaden. Coś się zwali, zaraz trzeba napisać i pokazać jakim cierpiętnikiem się jest ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.