Skocz do zawartości

Zaino poleca Ludwika


Evo

Rekomendowane odpowiedzi

R0N1N, a jak to jest z wszelkimi wersjami płynów typu "balsam" ?

W zdecydowanej większości przypadków bazują na łagodniejszych detergentach. (tak jest w przypadku Ludwika). Podstawowy powód jest taki, że na tych tanich nie da się zrobić białego płynu. :)

 

[ Dodano: 30 Grudzień 2010, 20:35 ]

Czyli płyń do mycia naczyń przywieziony z Niemcowni można używać:)

Raczej tak. :) Trzeba tylko odfiltrować najtańsze opcje i powinno być ok. Najlepiej wybierać produkty markowe - na Zachodzie organizacje konsumenckie są bardzo silne i koncerny nie mogą sobie pozwolić na wpadkę. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że mogę ale bez wchodzenia w dyskretne szczegóły. :) Generalnie chodzi o to, że w Polsce nadal najważniejsza jest cena więc wielu producentów (zwłaszcza "niemarkowych") nadal używa najtańszych surowców. W płynie do mycia naczyń świetnie się one sprawdzają bo doskonale odtłuszczają ale jest też drugie dno. Efekt odtłuszczający jest okupiony wysoką agresywnością czyli płyn np. rewelacyjnie wysusza skórę, a na aucie równie rewelacyjnie wysuszy lakier (oczywiście nie po jednym użyciu). Płyny zachodnie (zaliczę do tej grupy również Pur'a i Fairy) bazują już na surowcach nowszych generacji, które są efektywne ale już o wiele mniej agresywne. Można nawet powiedzieć, że płyny te mają dużo wspólnego z kosmetykami do mycia. :)

Druga kwestia to zawartość detergentu i sposób zagęszczania płynu. W Polsce - żeby było tanio - płyny nadal zagęszcza się solą, czasem w absurdalnych ilościach, a płyn zawierający około 20% związków powierzchniowo czynnych to naprawdę "mega wypas". W swojej karierze spotkałem się z płynami, które miały dobrze poniżej 5% detergentu. Z kolei na Zachodzie nawet płyny marketowe (ale troszkę wyższej półki) mają 30-40% detergentów i zagęszczać ich nie trzeba. Z racji użycia dobrych jakościowo surowców płyny te nie mają żadnej klasyfikacji = są bezpieczne dla konsumenta. Podobnie "wypasiony" płyn zrobiony na tanich surowcach na 100% miałby znaczek "drażniący", a w skrajnych przypadkach mógłby być nawet "żrący".

Z tych powodów wolę od razu wyjaśnić, że płynem do mycia naczyń można auto myć ... ale tylko tym markowym, z wysokiej półki.

 

Mały edit:

Pobuszowałem chwilę po stronie Inco-Veritas i okazuje się, że pod koniec października Ludwiki zmieniły recepturę. Teraz już zaliczają się do kategorii "łagodnych". :)

 

Dziekuje za odpowiedz.

 

Zastanawia mnie pare rzeczy. Dlaczego akurat jedne plyny zaliczasz do 'dobrych' a inne do 'zlych'. Jakos nie znalazlem zadnego konkretnego przykladu dlaczego np Ludwik jest gorszy od Fairy. Akurat tego pierwszego uzywam w domu i zdazylo mi sie nim umyc samochod nieraz. I teraz najciekawsze, moim zdaniem, jezeli chcemy naprawde dobrze umyc samochod (pozbywajac sie wosku oczywiscie) to plyn do mycia naczyn jest zdecydowanie lepszy od kazdego 'wypasionego' szamponu, delikatnego dla lakieru itd.

 

I kolejna sprawa, nie rozumiem najazdu na plyny do mycia naczyn (i nie mowie tutaj tylko o Tobie), ze sa niby bardziej agresywne i wysuszaja lakier. A co z informacja np na APC Megs'a lub Super Degreaser'ze tegoz samego, ze jest zracy i drazniacy? To tego mozna uzywac do lakieru a plynow do mycia naczyn nie?

 

Reasumujac, zastanawiam sie ile w tym wszystkim jest marketingu i dobrego przedstawienia normalnych detergentow jako 'super mega hiper i tylko do lakierow' a ile prawdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego akurat jedne plyny zaliczasz do 'dobrych' a inne do 'zlych'. Jakos nie znalazlem zadnego konkretnego przykladu dlaczego np Ludwik jest gorszy od Fairy.

Chodzi tylko i wyłącznie o skład. Prawo unijne nakłada na producentów obowiązek podawania składu jakościowego na stronie internetowej więc można sobie sprawdzić co jest w czym.

moim zdaniem, jezeli chcemy naprawde dobrze umyc samochod (pozbywajac sie wosku oczywiscie) to plyn do mycia naczyn jest zdecydowanie lepszy od kazdego 'wypasionego' szamponu, delikatnego dla lakieru itd.

Z tym się zgodze ale ... Moim zdaniem, w ciągu najbliższych kilku lat, ta zasada umrze śmiercią naturalną ponieważ baza surowcowa płynów do mycia naczyń i szamponów do aut będzie się w znacznym stopniu pokrywać.

A co z informacja np na APC Megs'a lub Super Degreaser'ze tegoz samego, ze jest zracy i drazniacy? To tego mozna uzywac do lakieru a plynow do mycia naczyn nie?

Ja bym tych produktów ze sobą nie porównywał. Po pierwsze płyn do mycia naczyń ma bardzo mało wspólnego z takim np. Super Degreaser'em - jego zastosowanie jest ciut inne. Po drugie SD nie stosujesz regularnie do mycia całego auta. A po trzecie, SD z definicji jest preparatem niebezpiecznym, w przeciwieństwie do płynu do mycia naczyń.

zastanawiam sie ile w tym wszystkim jest marketingu i dobrego przedstawienia normalnych detergentow jako 'super mega hiper i tylko do lakierow' a ile prawdy.

Cóż, moim zdaniem, jest to często trudne do rozgraniczenia. Faktem jest jednak, że producenci typu DJ czy Meg's (podaję tych dwóch bo akurat w ich przypadku mam pojęcie czego używają w szamponach) stosują dobre surowce i równie dobrą strategię marketingową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie, że Niemiecki płyn do mycia naczyń jest lepszy od Polskiego. Pójdę do hipermarketu np Kaufland albo mniejszego Lidla i na opakowaniu detergentu przeczytam, że wyprodukowano dla .... przez .... w Niemczech albo innym zagranicznym kraju. Kupione w Polsce bez żadnego kombinowania gdzie produkują lepszy płyn do mycia naczyń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Impulsator, bzdury piszesz. Co z tego, że robione w DE skoro na PL jest gorsze. Wszelka chemia domowa w Niemczech jest skuteczniejsza niż w Polsce.

Pamiętam, był gdzieś test mówiący o zawartości proszku do prania w proszku do prania:) I w PL sa gorsze..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, chłopaki z Opola czy Poznania mają kupę łagodnej niemieckiej chemii, za to my z Lublina możemy bez większego trudu zaopatrzyć się w chemię z Ukrainy... Wyczyści wszystko - zdecydowanie brutalniej, ale skuteczniej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumowanie, że lepsze bo z Niemiec reprezentują moi rodzice i jedyne skojarzenie to takie że wywodzi się to z czasów kiedy w Polsce nic nie było i wszyscy zachwycali się czymś co przywiózł wujek zza miedzy. Niech kupują skoro ich to uszczęśliwia, ja w życiu nie będę szukał konkretnego produktu sprowadzonego z zagranicy jeśli mogę taki sam produkt kupić w pierwszym lepszym sklepie, na dodatek taniej niż to samo przywiezione przez kogoś do sklepiku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie raz miałem przywożone różne produkty chemiczne z Niemiec i nic lepszego w nich nie zauważyłem. Jeśli ktoś jest przekonany, że jak kupi zagraniczne to będzie lepsze to niech kupuje dalej. Mnie to nie nie przekonuje i żadne dywagacje na ten temat mojego stanowiska nie zmienią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy mają racje ze Niemieckie produkty są lepsze,spędzam w Niemczech prawie cały rok oprócz zimy i zdołałem się o tym przekonać.

Fakt ze są ludzie jak moja Babcia ze dostała by nawet byle gówno zawinięte w sreberko z napisem MADE IN GERMANY to już skacze pod niebo ,ale taka jest prawda ,że Niemieckie produkty które możemy kupić w Polsce nie dorównują prawdziwym Niemieckim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderator

Ostatnio czytałem że w mieście obok otwarto sklep z artykułami sprowadzanymi z Niemiec... Supermarket na markecie, półki od towaru się uginają a jednak ktoś otwiera sklepik z produktami z Niemiec i prosperuje.

Coś w tym musi być :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proponuje Ci zrobić porównanie np. proszku do prania tej samej marki i tego samego typu- przywiezionego z Niemiec i kupionego w Polsce tzn. polskiego czyli u nas produkowanego.

Mysle ze zalezy od wody jaka mamy w kranach. Pracuje w firmie logistycznej i regularnie kierowcy miedzynarodowki przywoza chemie z niemiec (i nie tylko :) ). Kiedys zrobilem zapas proszku do prania (chyba ariel ale glowy nie dam) i tabletek do zmywarki (somat). Co sie okazalao... ze w moim regionie to sie w ogole nie nadaje, proszek sie nie rozpuszczal zostawaly slady na ubraniach, a czasem cale granulki w zakamarkach, z tabletkami taka sama tragedia - kieliszki do wina wyciagalem ze zmywarki po prostu biale, ciemne talerze z zaciekami.

Poniewaz troszke mnie to wkurzylo zrobilem rozeznanie wsrod znajomych w firmie, ktorzy tez brali proszki i tabletki, ktore kierowcy przywoza z niemiec - oczywiscie okazalo sie ze nie raczyli ostrzec mnie przed zakupem - wszyzyscy mieli to samo.

Pamietam rowniez czasy kiedy pojawil sie np oryginalny persil na naszym rynku - ten obecny nie ma chyba z nim nic wspolnego, podobnie jak pyn do naczyn sunlicht, juz go chyba nie ma na rynku ale jak sie pojawil byl genialny potem niczym nie roznil sie od starego ludwika.

 

PS

U mnie w miejscowosci pare lat temu tez w takiej malej galerii handlowej, ktos wynajal sobie miejsce i sprzedaje chemie sprowadzona z niemiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, jak ktoś nie używał to nie będzie wiedział, ja jeżdżę do niemiec bo mam blisko

kupuje przede wszystkim proszki i płyny do płukania tkanin, może i dopierają tak samo

ale za to 100 razy lepiej dłużej i mocniej pachną,a nieraz ich konsystencja jest gęstsza od naszych więc coś w tym jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.