Skocz do zawartości

O jakości starych i nowych samochodów


APC

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 148
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Trucky, grube awarie lol

Dla porównania w moim Focusie 2010 (auto prawie nie jeździ) 2x oprogramowanie ECU i nowy katalizator, sama wykręciła się śruba turbo-downpipe, przerwał się kabel do czujnika ABS, bo fabrycznie jest za krótki!

 

Nowego kupiłeś?

 

Bo jak nie to może:

w moim Focusie 2010 (auto prawie nie jeździ) 2x oprogramowanie ECU i nowy katalizator, sama wykręciła się śruba turbo-downpipe, przerwał się kabel do czujnika ABS, bo fabrycznie jest za krótki!

 

:shock: To musi być zemsta Dziadka Szwajcara.... :dontknow:

 

mniej więcej tak to właśnie wygląda ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Który Polak napisze na forum, tak, jeżdżę, jest ok, nic się nie psuje.

 

Coś w tym jest, ale... często gęsto zdarza się, że Klubowicze polskich for motoryzacyjnych winszują sobie wzajemnie, (a i sami sobie nie oszczędzają) że ich auta to "Lux malina, super auto", a jak przychodzi do konfrontacji na żywo - oj... tragedia, bo połowa rzeczy mu w autku nie działa jak powinna. Więc nie ma zasady.

 

Wylewanie smutków zazwyczaj jest metodą odstresowania.

 

Ponadto, znasz kogoś komu nigdy nic się w samochodzie nie popsuło i mógłby nie grzesząc złożyć taką deklarację? bo ja nie. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tukolarz"

 

Podpisuję się obiema rękami i nogami pod tą wypowiedzią. Dzisiejsze samochody produkuje się tak samo jak 20 lat temu tylko technologia już inna. Po prostu czas pokazał które rozwiązania się sprawdziły a które nie. Tak samo czas pokaże które dzisiejsze wynalazki się sprawdzą.

 

Wszystko co nowe i zaawansowane budzi obawy że będzie się sypało bo jest „drogie” i „skomplikowane”. Tak samo było 20 lat temu. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć jak w 1996 roku moi rodzice kupili pierwsze Mondeo. Wtedy jeszcze Sierra była dość zaawansowanym autem a już Mondeo było niemal jak statek kosmiczny. „Zwykli” mechanicy nie chcieli się dotykać, a ASO rozkładało ręce. Ceny części z kosmosu a często trzeba było wymieniać ponadprogramowo bo w ASO nie byli w stanie rozpoznać prostych usterek (2 warszawskie ASO nie mogło zdiagnozować szarpania spowodowanego lewym powietrzem w dolocie, teraz wie o tym nawet pan Kazio z SzopaWarsztatu;-)). „Podpięcie pod komputer” tego auta to była jakaś mistyczna magia, prawie okultyzm jakiś i absolutny high-tech – poza tym kosztowało majątek. A teraz ELM możesz sobie sam kupić na allegro za grosze i podpinać co godzinę z nudów…

Dokładnie to samo TDI na pompowtryskach. Internet mam już od x lat i jeszcze nie była to nawet era forum internetowych ale tzw. grup dyskusyjnych. Pamiętam jak się tam spierali że lepiej brać TDI 90KM bo prostszy i będzie pan zadowoloooony, a ten 110KM to Panie…kosmos i nie warto mimo dodatkowej mocy, bo będzie się sypał nie wiadomo jak.

 

Teraz bezpośrednie wtryski, DPFy, turbiny o zmiennych geometriach to super technologia i trzeba specjalisty aby to ogarnął. Ale za 10 lat zrobisz to sam po przeczytaniu artykułu w „Auto Świecie”. Tylko wtedy w salonach będą już nowe technologie, równie złowrogie co dzisiejsze. I kolejne tematy z gatunku:

„W 2010 produkowali super wytrzymałe auta, te dzisiejsze z 2025 są z kartonu. Co o tym myślicie?”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Donatel, heheh, dokładnie.

 

Jeszcze taka anegdotka.

W latach 80. mówiono "W115 to był prawdziwy Mercedes, ten W123 to jakaś lipa".

Potem tak mówiono o W123. W latach 90. Doceniono W124... Pomału zaczyna mówić się, że W210 był równie dobry co W124 (oprócz tego, że bardziej rdzewiał). Wyszła już W212, a W211 przejechały miliony milionów kilometrów, sądząc po tym, że "zniszczalne" CDI z automatem elektronicznie sterowanym w jednym komplecie spokojnie dobijają do 1 miliona kilometrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trucky, grube awarie lol

Dla porównania w moim Focusie 2010 (auto prawie nie jeździ) 2x oprogramowanie ECU i nowy katalizator, sama wykręciła się śruba turbo-downpipe, przerwał się kabel do czujnika ABS, bo fabrycznie jest za krótki!

 

Nowego kupiłeś?

 

Bo jak nie to może:

w moim Focusie 2010 (auto prawie nie jeździ) 2x oprogramowanie ECU i nowy katalizator, sama wykręciła się śruba turbo-downpipe, przerwał się kabel do czujnika ABS, bo fabrycznie jest za krótki!

 

:shock: To musi być zemsta Dziadka Szwajcara.... :dontknow:

 

mniej więcej tak to właśnie wygląda ;)

Nie, nie był nowy.

W momencie kiedy się obudziłem że chcę kupić, nie było już w Polsce wersji zadowalająco wyposażonej, a z zielonymi fotelami, czy też golasa, nie chciałem.

 

Katalizator rozpadł się po 10tys. km - gwarancja,

Oprogramowanie - musieli ogłosić akcje serwisowe, ponieważ wybuchały kolektory dolotowe (udowodniona, ale nigdy nie uznana wada),

Śruba downpipe - znam kilkanaście identycznych przypadków, poza Szwajcarią (ale to ona się na mnie mści) ;-)

Kabel czujnika ABS (tu też nie jestem sam) - kupiłem nowe kable i nic to nie zmieniło. Zemsta, czy może błąd producenta, który zastosował kabel identyczny z tym z modelu o mniejszym rozstawie kół?!?

Jeśli chcesz to bierz żart Pawła na poważnie :)

 

Poza tym samochód jest w doskonałej kondycji i jeździ świetnie. Wykonanie i jakość niektórych elementów z przyległościami opisanymi wyżej - dno. Piszę, bo mam coś do powiedzenia, jestem w części inżynierem, ale przede wszystkim mam o wiele za duży sentyment do motoryzacji, czyli większy niż należałoby mieć żeby wymagania w stosunku do jakości samochodów nie były zbyt wygórowane.

Gdyby było inaczej z pewnością większość wad uznałbym za naturalne, lub niezamierzone pomyłki uciśnionych koncernów na skraju upadłości.

 

Opinie o frustratach leczących się ze stresu poprzez pisanie nie są warte komentarza.

Poza tym mam na liczniku za małą liczbę postów ;-)

 

Pozdrawiam mękoły i frustratów, wstyd mi za nas wszystkich. Może zakup grupowy? lol

 

images?q=tbn:ANd9GcSBxH1SNldhURouS9xvj9f74OpM5QdoXvzCOEbLsEkhn-ArsLhQ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witoldzie, trzeba było brać "pomalowanego", te jeżdżą jak złe.... :evil::P "Machniom" na czarnego przodka? :song:8-)

 

W temacie stare lepsze - nowe gorsze, to obawiam się, że występuje jeden, dość poważny "problem" u ortodoksyjnych fanów tych pierwszych. Ale napiszę o sobie. Tak się ułożyło, że z (niemal) nowego Dukato przesiadłem się do Berlingo z 2001 roku. Jest fajny, HDi bez dwumasy i filtra wesoło klekocze, nowe sprzęgło za 470zł komplet chodzi tak, że po wymianie prawie zrobiłem nogą dziurę w przegrodzie, no i mogę nabijać się z nowego Partnera kolegi "masz FAP frajerze, a ja nie" :evil:

Ale wierzcie mi, wolałbym jeździć tym nowym - wiecie chyba jaki morał chcę przekazać ;)

 

Pralka Frania jest przefajnym gadżetem, ale ochotniczek do używania na codzień zamiast nowego Samsunga jakoś też brak :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł, jeździ świetnie, napisałem - nie mam zastrzeżeń :)

Pomyślę ;P Żabka jest śliczna :)

 

Masz rację, rozwój, wynalazki, ładne opakowanie, to wszystko są miłe akcenty. Mnie się też podoba ewolucja, nie marzyłbym o tym żeby całe życie mieszkać w jaskini.

Moje zastrzeżenia dotyczą tego, że producent niedostatecznie analizuje, lub z premedytacją pozbawia klienta pieniędzy które zainwestował w jego produkt w dobrej wierze. Bez konsekwencji.

Razi mnie to tym bardziej ponieważ znam dziedziny zawodowe, gdzie za jedno potknięcie przestajesz istnieć, bankrutujesz, zostajesz kryminalistą, bez sentymentów.

A tu nic. Wolałbym bardziej uczciwą rzeczywistość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Camel-, zgadzam się w 100% ;) Co do jakości nowych samochodów. Kiedyś było inaczej, pamiętam jak lata temu dziadek sprowadzał dla siebie samochód, jeździł nim potem 11 lat i od początku takie było założenie, więc robiło się wszystko jak "pan Bóg" przykazał i te auta jeździły. Poza tym były mimo wszystko prostsze konstrukcyjnie, ale pewnych rzeczy się przestrzegało. Teraz ? Znam mnóstwo ludzi jeżdzącymi nowymi wypaśnymi furami i jak o nie dbają? Szkoda gadać. Przykładowo : Pan X 5 lat temu jeździł 15 letnim wozem i był bardzo zadowolony. Przyszły lepsze czasy, udało mu się otworzyć działalność, machina ruszyła, znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie,firma zaczęła dobrze prosperować, minęło 5 lat, udało się zaoszczędzić trochę gotówki. Jako, że Pan X jest kompletnie zielony w dziedzinie samochodów wybiera oczami swój wymarzony model, jak nie trudno przewidzieć BMW x6 :-] Wersja 40d, zachwycony swoim wyborem już od pierwszych kilometrów ignorując zapisy w książce instrukcji dołączonej do auta i słowa sprzedawcy upala swoją furę pokazując innym gdzie ich miejsce na drodze :evil: Zadowolony wraca z każdej jazdy, podjeżdżając przed dom otwiera drzwi od swojej wymarzonej fury, wyciąga nogę i gasi silnik zanim jeszcze zdąży się zatrzymać. Po 2 latach jego umowa dobiega końca, oddaje samochód, który przyniósł mu tyle radość do dealera z przebiegiem 80 tyś km. Auto trafia w ręce następnej osoby, równie zaznajomionej z motoryzacją i tak oto to biedne autko musi każdego dnia walczyć i przetrwanie :D Ten Pan X to osoba, którą znam osobiście, tak własnie postępuje z samochodami, kiedyś kupiony za gotówkę 10 letni samochód traktowany był jak członek rodziny, dziś jest tyle możliwości finansowania, że często opłaca się brać autko na 2 lata, potem bez wykupu oddać do salonu. Kiedy pytam dlaczego nie dba o auto, przecież fajna fura " po co skoro i tak nie jest mój, za 2 lata oddam i niech oni myślą co dalej" ;) U nas od lat kupujemy nowe samochody różnych segmentów, po prostu wychodzimy z założenia, że lepsza nowa fiesta niż mercedes po kilku osobach. Auta są od początku dbane, wszystkie części eksploatacyjne zmieniane na czas i tak od 2004 roku największą awarią jaka nam się w aucie zdarzyła, to metalowy próg wejściowy, który odpadł w lagunie po 60 tyś km :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie czyta się temat w którym duża część zabierających głos pisząc o motoryzacji z lat 80', 90' ma w profilu datę urodzenia od rocznika 1990 w górę i dodatkowo jeszcze porównuje "rzeczowo i organoleptycznie" auta z tamtych lat z obecnie produkowanymi :mrgreen:8-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbytnio nie mogę się wypowiedzieć w tym temacie "fachowo" ale jednak coś w tym jest, że staruszki może nie tyle co psuły się rzadziej, ale można było je naprawić samemu w szopie. Nie mam jakiegoś doświadczenia z samochodami, bo dopiero od września mam swoją Renatkę i po miesiącu poleciały wtryski i przy okazji trzeba było ogarnąć pompę. Wyszło mnie to około 3 kafelków. Nie ma bata żeby to naprawić samemu, a każda próba naprawy samemu potrafi pomnożyć jeszcze bardziej straty i to jest chyba największa bolączka nowych samochodów. Chyba nie ma sensu porównywać mojego samochodu do wozu taty (Sejek 99r) bo to jak niebo a ziemia. Poza tym ten samochód jest prosty w budowie jak cep. W sejku wszystko idzie w domu naprawić, a jeśli nie, to części tanie jak barszcz. Elektronika i całe te pierdoły fajna sprawa jak wszystko działa dobrze. Nawet zbytnio teraz nie można samochodu na popych odpalić :-] Wiadomo jak to jest. Człowiek chce unowocześnić świat i po drodze trzeba się pomęczyć. Sam gdy będę zmieniał samochód i nawet jeśli byłoby mnie stać wolałbym kupić coś starszego, a sprawdzonego. Wolę jeździć starszym wozem niż być królikiem doświadczalnym :kox:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KR54321, chodziło mi raczej o to, że od starszych generacji często słyszę, że zimą to auto nie wyjeżdżało z garażu, jechało się nim tylko wtedy, jak było to konieczne, itp.

Poza tym kiedyś był problem z kupnem samochodu - nie zmieniało się go tak często. Według mnie jest różnica, jeśli kupuje się auto na 2 lata a nie na 15 lat.

 

Mimo tych wszystkich rzekomych wad nowoczesnych samochodów, chciałbym, żeby było mnie stać na jakieś nowe autko z salonu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lukwawa, za młodu się wyjeździło w Poldasach, fjaciorach i W123, jakieś tam porównanie jest :mrgreen:

 

U mnie trzeszczą plastiki, walą tylne amory, ostatnio wywalił błąd ciśnienia oleju, klekocze przy rozruchu i czasem zawibruje. Dziś przekroczył 22kkm. Ale 2,3 w prawą nogą w podłodze potrafi wymazać te bolączki ;)

 

Teraz przypowieść w stylu rumuńskiego porzekadła : "Kto Cię z wody wyciągnął za dupę, temu będziesz pilnować chałupę"

 

A co do jakości, było sobie pewien jegomość, można powiedzieć człowiek biznesu, lubił lepić. W 1999 roku jego wnuczek ( pasjonat motoryzacji od małego, w wieku 2 lat chodził z dziadkiem do kiosku Ruchu, żeby kupić nowy Auto Świat i oglądać obrazki ) pomógł mu w wyborze. Chciał sedana do ówczesnych 90k. Wybrał Accorda, mimo że dziadek chciał 3er/A4. Przez 9 lat zrobił nim 330 tysięcy km. 1.8, a katował jak złego, jeździł bardzo dużo i bardzo szybko. Przez tyle lat wymienił 2 razy komplet klocków i tarcz, sprzęgło i filtry/oleje co 15kkm. W środku cisza, z zawieszenia cisza ( aj ten wielowahacz :cry: ).

 

Zadowolony poprzednim autem postanowił kupić w 2008 roku następcę, wtedy nowy model Accorda. Jako pierwszy w Warszawie wyjechał 2.0 na pełnym spasie. Po 2 kkm zaczęły się pierwsze bolączki. Przejechał 3 lata leasingu - 50 kkm i w pierwszym możliwym dniu od razu Allegro i ;) W tym czasie wymienił/ASO wymieniło : 2 razy tylne amory, wszystkie łożyska, dwa razy pofalowane przednie tarcze, 3 przekładnie kierownicze, 2 komplety opon (wszystkie ząbkowały), 2 komplety półosi. Pierdół typu kamera cofania, cały fotel kierowcy, komputer główny, odpadające listwy nie licząc. Auto nigdy nie jechało bezpiecznie, prosto. Nawet na prostej drodze ściągał, potrafił sam skręcać. Silnikowo - stara, dobra Honda ;)

 

Morał płynie od bohatera tej historii : ... kiedyś to były Hondy, nie to co teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak sie skladam ze jezdzilem wiekszosci aut marzen lat 90

ojciec ma w124 wszystko spoko fajne wyciszenie w dieselku ponton jak ta lala problemy? pekajace sprezyny rdza rdza rdza jeszcze gorsza jak w oplu.. sory ale taka prawda nadkola przod i tyl to jedna wielka rdza.... ale cykanie silnika poezja... ale padaja np czesto pompki sprzegla srednio co 2 lata zmiana albo zestawu naprawczego albo calej pompki,

 

mialem vectre a... plastik fantastik ale klasa srednia cos pieknego spalanie w 2 litrach na zwyklym gazie miasto 10 litrow trasa max 7,5 a jak to mlody student nie szczedzilem ;d welury cos pieknego.. ale rdza na nadkolach, calibra to samo 2 szt i rdza nadkole ale.. tylko nadkola wnetrze i silnik c20xe miazga

 

i wchodzimy do e34 .. cud miod i orzeszki w porownaniu do w124 czyli konkurenta ojca widac sportowe zaciecie sztywnosc na drodze piekne prowadzenie - mialem cale zawieszenie nowe wszystkie gumy wachacze tulejki wszystkooo nowe, powiem wam ze marzenie... z moim wypasazeniem min el roleta tylna rolety tylnych szyb klimatronic, shadow line szpera, hi fi 10 glosnikow, skora z bawolow wodnych, sportsitze itd.. ale .. rdza na kantach drzwi ale wytlumienie jakosc materialow cos pieknego, poezja nadal bym mial to auto gdyby nie to ze spalanie tds od 10 do 18 litrow ON, poprostu nie na polskie realia.. a szkoda bo moj ideal

 

i zostal golf 3 :P ale o nim napisze po filmie

 

a golf iii coz najtansze czesci za grosze wszystko sie da kupic komfort? hmm coz ja mam gwint i jezdze 3 cm od wachacza do ziemi wiec niema tu mowy o komforcie ale czesci tuningowe nawet ori uzywki czy nowki zamiennki bajka, spalanie bajka, i niema sie co psuc... i spalanie.. td jara mi max 7 litrow to w porownaniu do 18 w bmw to jak za darmo

 

odnosnie nowek .. sa bo sa.. takie bez polotu czy e90 jezdzilem super bo nowe, czy passat b5 porownywalny to sa poprostu samochody nic wiecej od a do b punktu maja nas bezpiecznie zawiesc ale magia motoryzacji juz w nich nie drzemie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tak a nie inaczej bo ludzi na nowe auta nie stać, nie stać ich na drogą eksploatację. Na zachodzie jakoś wszyscy nie płaczą jakie te nowe auta są złe. Taki niemiec czy duńczyk jest mega happy jak ciśnie do salonu po nowe...Nas na nowe nie stać, więc kupujemy używki. A że nowe używki się sypią to jest lament.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest dobry przykład na to, że niemcy nie są rozrzutni.

Niemiec tysiąc razy przemyśli co sprzedaje i za ile, dlatego porównywalne auta tam są droższe niż u nas...

 

Chociaż patrząc na ten film dochodzę do wniosku, że gość chyba normalny nie jest, bo gratem można jeździć ale ten syf który jest w i na aucie ... ble.

Strach dotknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.