Skocz do zawartości

Co mi dziś poprawiło HUMOR ??


Evo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 3,6 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

geno, weź mi proszę autograf od tego trubadura, zrobię sobie z niego kolorową kalkomanię i pier*olnę sticker bomba na furze, tak jak rozmawialiśmy an spocie.

 

Niech napisze: "Dla kędziorka - Marcin" :evil:

 

 

I niech płyty da w gratisie, tylko każdą inną - będę miał już prezenty na gwiazdkę dla rodziny :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobimy co się da, zagadam z prezesem to może mnie wkręci na uroczysty poczęstunek ( tarar i seta ) z dygnitarzami.

 

Myśle, że zagrałby do tych piktogramów na tyle, dobrze by siadł. A rodzina będzie wdzięczna, kasety '98 i '99 mam to poproszę o podpisy i w piątek rozdysponuję :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaraj sie! Bardzo mi zależy, mogę się zamienić za jego kasety takimi białymi krukami jak "Fun Factory", "Dj Bobo", "Captain Jack" i prawie cała "kasetografia Smerfnych hitów"...jest jeszcze Majka Jeżowska.

 

To są napawdę grube pozycje w światowej muzyce :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cz@rek, Brat cioteczny wozi takim do ślubu, więc mam przyjemność zajmować się takim dosyć często. Dzwięk jaki wydaje amerykańskie V8 o pojemności prawie 8 litrów jest nie do opisania. Ten samochód nie jedzie tylko płynie. Była okazja kilka razy pojechać tym w trasę, bajka. Tam nie ma foteli, tam są kanapy jak przed telewizorem. Są też wady, samochód w trasie bez zbędnego pałowania pali 25 litrów na 100 km. Ale i tak warto. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

piotr13 dokładnie waga prawie 3 tony więc koleiny rozjeżdża na płasko, długość taka że po w jechaniu przednim kołem w dziurę zanim wpadnie w nią tylne to zdążysz o niej zapomnieć a elektrownia hmm dodam tyle w życiu bym nie pomyślał ze blok betonu może się poruszać tak sprawnie, a i jeszcze otwierasz wszystkie szyby i masz wolną przestrzeń o przedniego słupka do tylnego :-]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsza wizyta, po kilkunastu latach kompletnej ignorancji i zapomnienia z mojej strony, na „giełdzie samochodowej w Słomczynie” będzie mnie napawać dobrym humorem przez najbliższy czas. Ostatni raz w tym centrum mazowieckiego światka handlarskiego, siedzibie największych picerów i handlarzy pieskami rasy York, które po kilku miesiącach okazują się niedźwiedziami syberyjskimi byłem jakieś 20 la temu. Od tego momentu, nieprzerwanie do dzisiaj, w moich nozdrzach roznosił się zapach Słomczyńskiej kiełbaski i szaszłyka z grilla - wtedy, jako, że nie miałem może nawet 1-szej komunii, o takim grubym występku jak konsumpcja kiełbaski na tekturowym talerzyku nie było nawet z tatą mowy – skończyło się wielką paczką chipsów typu Flips.

 

Dzisiaj już nie było żadnego hamulcowego, tzn. był ale mam już komunię, dowód osobisty, maturę, jeden kierunek studiów skończony, drugi porzucony, kilka punktów karnych na koncie – kto takiemu „macherowi” zabroni zjeść kiełbaskę z grilla…

 

Wracając do głównego nurtu opowieści – chciałem sobie kupić klasyczny holenderski rower do jazdy po mieście – na obecnym nie nadążam za osobami, z którymi śmigam w wolnych chwilach, bolą mnie plecy i nadgarstki więc po kiego ch&ja mi taki relaks jak wszyscy po wyciecze rowerowej są uśmiechnięci i zadowoleni a ja wyglądam jakbym zlazł z krzyża… Dostałem cynk, że na Słomczynie znajdę cos fajnego – to pojechałem. 6:00 rano pobudka – szybka traska i jestem na „parkingo-podwórku” jakiegoś miejscowego bambra, którego syn (najprawdopodobniej) skasował mnie 7 zł za postój na parkingu dozorowanym… Podczas krótkiego spaceru mijali nas ludzie wracający z przeróżnymi łupami: kanistrami, taboretami struganymi chyba przez ślepego (tak były niedokładne), pościelą (chyba kaczy puch bo takie to było nabite), felgi, opony, zderzaki i różne fanty, których od masy tego wszystkiego nie potrafiłem zidentyfikować…

 

Pierwsza alejka – dział typu „Matka natura”- sadzonki, roślinki, tuje, choinki – średnio mnie to interesowało na tym etapie więc następne alejki: „kosiarki”, nie to nie to, „maszyny i urządzenia budowlane”, też nie to, następna alejka też nie ma… trochę w@wiony, nie dosyć, że nie mogę znaleźć alejki, to ten koleżka z głośników na*&rdala cały czas głupoty w stylu: „sprzedam betoniarkę w dobrym stanie numer 123-456-789”, „sprzedam rój pszczół – są posłuszne, chodzą przy nodze”, „masz kłopoty z bankiem – zadzwoń pomożemy Ci”, podszedłem do chatki z boazerii (klasyczny model domku w jakim handlarze w komisach mają swoje „biura”) gdzie kręcił się jakiś miejscowy watażka, ogorzały na twarzy zapewne od picia 30-40 letnich „łiski”, na zmianę z Grey Goose i Wyborową Exquisite, który machnął mi ręką cedząc jak Clint Eastwood „Chłopcze, rowerki to w alejce XYZ znajdziesz”. Odparłem: „dzięki szefie” i na pełnym ogniu „poleciałem” na wskazane alejki. Myślałem, że będzie to alejka typu: „Rekreacja - rower” i, że rowery będą rozstawione jeden przy drugim, po lewej i prawej stronie…. Okazało się, że trafiłem do alejki „Wystawka śmieci z Beneluksu”, gdzie jak dla mnie to ¾ towaru tam wystawianego nadawałoby się na zagarniecie wielką szuflą i wyrzucenia na śmietnik… Stoisk z rowerami było kilka ale nie mieli żadnego roweru jaki by mnie interesował – nie jestem typem, który „podciera du&ę szkłem” i chciałby jeździć Mercedesem w cenie biletu ZTM ale nawet nie było w czym wybierać, tzn. był jakiś używany Kettler ale w cenie niewiele niższej niż ten sam, nowy model z gwarancją, reszta to jakieś kompletne rupiecie…

 

Skoro z roweru nici to pomyślałem, że skoczę na kiełbaskę do Baru „Dab”, po czym udałem się obejrzeć fury… samochody różne, z reguły odpicowane, oczywiście nieśmiertelny plak w pojemniku XXL królował w rękach dwóch gości, którzy usuwali kurz ze swoje E46, popsikując gdzieniegdzie placzkiem… Klientela przeróżna, od normalnych ludzi po cwaniaków z twarzami opalonymi na pomarańczowo od samoopalaczy. Do niektórych egzemplarzy podchodziłem i oglądałem je szczegółowo – zainteresowała mnie BMW 3-ka, 320d z 2010, za 47, 000 PLN (nie wiem do teraz czy nie była to cena w kredycie 60/40) i komentarz jakiegoś głąba, który powiedział, że fajna „ale o jakieś 7 tysi za droga”… Ręce mi opadły – nic mu nie powiedziałem bo na twarzy miał wymalowane „Passat w kolorze Fresco Green w Hajlajnie rządzi”…

Zawijając się z działu perfumeria samochodowa udałem się do alejek „Wystrój wnętrza” – dywany, barierki, przęsła ogrodzeniowe, narożniki, kanapy, wypoczynki – i tu się zdziwiłem – niektóre rzeczy bardzo dobrej jakości, w cenie dużo niższej niż 40 kilometrów dalej – w Warszawie.

 

Podsumowując: klimat giełdy bezcenny – przypominają się lata jak jeździło się na koronę Stadionu 10-lecia (dzisiejszy Stadion Narodowy) wymieniać gry na Playstation…, kiełbaska – jak kiełbaska, asortyment – strata czasu. Tak sobie myślę, że dużo dałbym, gdybym chociaż na kilak dni mógł przenieść się w klimat lat 80-tych, szemranych biznesików, cinkciarzy i reklamówek Baltony i Pewexu… To se ne wrati…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zainteresowała mnie BMW 3-ka, 320d z 2010, za 47, 000 PLN (nie wiem do teraz czy nie była to cena w kredycie 60/40) i komentarz jakiegoś głąba, który powiedział, że fajna „ale o jakieś 7 tysi za droga”… Ręce mi opadły – nic mu nie powiedziałem bo na twarzy miał wymalowane „Passat w kolorze Fresco Green w Hajlajnie rządzi”…

W końcu coś śmiesznego na koniec dnia :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.