damian_acc Opublikowano 9 Października 2019 Zgłoś Opublikowano 9 Października 2019 Piszę tego posta trochę w desperacji i rozpaczy oraz ponieważ chcę podzielić się z wami swoją przygodą z serwisem blacharsko lakierniczym Motomania na ulicy Berberysowej. Będę pisał pewnie trochę chaotycznie ale trudno. Odstawiłem auto do Motomanii na wstawienie reperaturki i praca jest po całości spartaczona, już nie chodzi tylko o lakierowanie i pera innych szczegółów ale po tym jak zmyli mi konserwę położoną w Motomanii to już ręce mi opadły. Okazało się że nie wycięto zgniłej blachy na zgrzewie od wewnątrz tylko to przekryli jakimś preparatem Nie zastosowani nawet nic reaktywnego na rdzę. Kasa w błoto oraz prawie 2,5 tygodnia jak trzymali mi tam samochód oraz ponad miesiąc czekania na termin Ale spróbuję po kolei... Zachęcony dobrymi opiniami znalezionymi w internecie postanowiłem skorzystać z ich usług ponieważ chcę utrzymać swojego Accorda w jak najlepszym stanie i staram się korzystać tylko z zaufanych osób. Natomiast jeśli takiej nie mam do danej pracy to opieram się na opinii innych ale warunek jest jeden - ma być jak najlepiej wykonane. Auto zostawiłem w poniedziałek 16 września z planowanym odbiorem pod koniec tygodnia. Byłem wtedy spokojny, w końcu mieli dobre opinie i byłem pewien że dobrze zadbają o mój samochód. Niestety... zaczęło się od przeciągania terminów ale to dość normalne w tego typu warsztatach. Ale umawianie się na konkretny termin już ostatecznie (poniedziałek 1 października) i brak poinformowania mnie telefonicznie że jednak auto nie jest ukończone już było skandaliczne i nie poważne. Dodatkowo okazało się że pękł im zderzak przy zdejmowaniu i musieli go robić. Nie mieszkam przecież na miejscu tylko musiałem przejechać dość spory kawałek drogi (prawie 70 km w jedną stronę) tylko po to żeby usłyszeć ze samochód jeszcze nie jest gotowy. Pół dnia i kasa na bilety zmarnowane. Już nie mówiąc o tym że musiałem całkiem zmienić sobie plany na ten dzień żeby tam pojechać. No ale powiedziano mi że na jutro czyli wtorek będzie gotowy. Znowu nie mogłem pojechać i już nic nie kombinowałem tylko pojechałem w środę. I co? jeszcze musiałem sobie trochę poczekać bo został do przepolerowania lakier :bojesie: Chcieli mi go jeszcze przy mnie odkurzać i umyć ale już nie moglem tego znieść i podziękowaniem bo chciałem jak najszybciej z tego zasyfiałego miejsca z wiecznie przygnębionym i zamulonym szefem uciekać. Pobieżnie obejrzałem ale bez słońca i przy samym budynku i wydawało mi się że jest ok. Oczywiście domagałem się zapłaty kwoty niżej niż umówiona z powodu zrobienia mnie w balona z bezcelową wycieczka do Lubina, przeciąganiem terminu i złamanym zderzakiem. Trudno jednak rozmawiać z człowiekiem który potrafi normalnie odpowiedzieć tylko coś duka pod nosem i zapłaciłem całą umówiona wcześniej kwotę bo według niego ładnie było auto zrobione. Ja mógłbym zapłacić i dwa razy więcej ale za profesjonalną robotę oraz dobrą i kontaktową obsługę a nie takie coś. Poniżej zdjęcia i co zostało "popsute" - Po dokładnych oględzinach na spokojnie okazało się ze lakier jest jaśniejszy (wpada w niebieski zamiast głęboki granatowy). Drzwi i klapka to stary lakier. Błotnik i zderzak nowy. Różnice od razu widać. - Pełno morki i niedopolerowanych miejsc. Morki niestety telefonem nie uchwyciłem ale tutaj widać jak "polerowano" - Widoczne odcięcie we wnęce drzwi - Jakiś syf pod lakierem, jakby malowali na dworze przy silnym wietrze - Wgniotka w miejscu spawu - Zadrapana lampa tył od strony naprawianego błotnika. Wcześniej na 100% tego nie było - Zadrapany kant progu, jakby był gdzieś na posadzkę rzucony niedbale - Dodatkowo spasowanie jest średnie (większa szpara między drzwiami niż po drugiej stronie gdzie jest oryginał. (zdjęcia brak) - Od wewnątrz nałożyli tylko jakąś białą mastykę bo po co dać coś reaktywnego i na to konserwacje - To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Po zdarciu tego szmelcu okazało się że od wewnątrz nie wycinali blachy tak jak umawialiśmy się, a pieniążki za robotę wzięte. Blacha gnije i za dwa - trzy lata pewnie znowu coś by wylazło - Na łączeniu z poszyciem od strony bagażnika również się nie popisali. Spaw nie został niczym zabezpieczony a wystarczyło zalać go preparatem do profili. - Zamiast tego zaleli boczną ścianę bagażnika, pod tapicerką, która nigdy w Accordach nie rdzewieje: Niezły efekt jak na ponad dwa tygodnie trzymania auta, nie?? Z tego co wiem to gość zatrudnia tylko jednego pracownika a na hali naliczyłem jeszcze 7 aut oprócz mojego, a kto wie ile tam jest komór lakierniczych bo i tam mogło coś być. (Mój kiedy przyjechałem stał jeszcze w komorze) Mój problem jest taki ze dbam samochód i mogę dobrze zapłacić za naprawę ale niestety nie zawsze jest komu. I to mi odbiera chęci do dalszej zabawy... 1 1
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się