Skocz do zawartości

K2 Sigma vs. Sonax Xtreme Żel nabłyszczający do opon


Michał126

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! W związku z faktem, że niedawno zakupiłem sobie z głupot Endurance'a dla ubogich, czyli dressing do opon marki K2, wpadłem na pomysł, by porównać go z tym, którego używam regularnie, czyli z niezawodnym Sonaxem Xtreme. W związku z tym wizja zachowania tego pasjonującego testu dla potomności wydała mi się na tyle kusząca, że prócz chemii i narzędzi zabrałem do mycia samochodu mojej dziewczyny także aparat fotograficzny. :D Wybaczcie brak obróbki zdjęć. ;)

 

Pacjent - Opel Corsa C z demonem 1.2 Ecotec pod maską, na 13-calowych baloniokach. Rzec by można, że daily driver, gdyby nie to, że moja dziewczyna mieszka w dość trudnym terenie i samochód do niedawna musiał codziennie wozić jej tyłek po wertepach na odcinku jakichś 700 m, ale szczęśliwie wójt gminy za sprawą osobistego wstawiennictwa załatwił im utwardzenie drogi tłuczniem. :good: Jednak wówczas stawał się regularną terenówką, więc opony miały na sobie parę kilogramów brudu. :D

 

Nieco o dressingach:

 

Sonax Xtreme żel nabłyszczający do opon - dressing w konsystencji gęstego, przezroczystego żelu, o bardzo fajnym, migdałowym zapachu (podobnym do Sonaxa BSD, tylko te migdały tutaj są "czyste", a w BSD mają jeszcze słodką, kwiatową nutę). Sprzedawany w typowych sonaxowych butelkach, z odchylanym dzióbkiem, ułatwiającym aplikację produktu do naczynia albo na aplikator. Kupiłem go w marcu za 29 zł w sklepie u mnie na wsi (to o jakieś 20, nawet 30 procent taniej niż u partnerów forum...), w butelce o pojemności 250 ml. Jest megawydajny - zostało mi około połowy zawartości butelki, a zrobiłem nim dotąd trzydzieści sześć (!) "stron": dwanaście opon w rozmiarze 205/55 R16 po jednej stronie, dwa razy po cztery opony w rozmiarze 175/65 R14 po jednej stronie, cztery zimówki w rozmiarze 155/80 R13 po obu stronach, raz letnie opony w rozmiarze 155/80 R13 po jednej stronie i drugi raz (na potrzeby tego testu) dwie te same opony po jednej stronie, a także raz motocyklowe siedemnastki, niby po obu stronach, ale mają wąskie ściany, więc liczę jako jedną; te motocyklowe mimo ostrzeżenia na opakowaniu, by nie stosować na opony motocyklowe, którego zasadność odkryłem, gdy spłynął mi na bieżnik. :D Pisałem o tym tutaj: viewtopic.php?f=34&t=26484 Wydajność tego środka w moich rękach jest zatem większa niż twierdzi producent, który określa ją na dwadzieścia pięć opon. Do aplikacji używam pędzla, którym nakładam go pobierając żel ze szklanego spodka i rozcierając dokładnie po bocznej ścianie opony.

 

K2 Sigma z serii Gold - przezroczysty, dość płynny żel. Paskudnie śmierdzi, jak pasta Tempo. Zapach pozostaje w nosie jeszcze kolejnego dnia po użyciu. :D Nadrabia za to eleganckim opakowaniem - sprzedawany jest w ładnym pudełku, a w zestawie jest jeszcze typowy K2-owski aplikator typu "słoneczko". Butelka ma pojemność 500 ml. Kupiony za całe 19,99 w Kauflandzie. O wydajności nie mogę wiele powiedzieć, bo dotąd użyłem go na dwie opony w rozmiarze 155/80 R13, na potrzeby tego testu. Aplikowałem pędzlem, tak jak konkurenta.

 

Dość gadki, here we go :D Test podzielę na kilka etapów, w których sprawdzę efektywność i trwałość środków. Będę go na bieżąco aktualizował. Zamieszczam także dość obszerną dokumentację z przygotowania opon, żeby ukazać miarodajność testu - bo jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, jakość przygotowania ma kapitalne znaczenie dla trwałości dressingu. :good:

 

Etap pierwszy: przygotowanie do aplikacji i aplikacja

 

Opony na tym aucie są całkowicie nowe, wyprodukowane w marcu 2016, a kupione i założone w kwietniu. Raz na nie nałożyłem tego Sonaxa (jakoś w połowie maja), myjąc wcześniej jednokrotnie ADBL Tire&Rubber Cleaner, a potem spłukując karcherem i domywając dla pewności szamponem bez wosku. Dressing zginął niestety dość szybko, bo auto zostało trzy razy umyte na szczotach. Przed trzecim psiknąłem na opony Tire&Rubber Cleanera, bo i tak już niewiele z tego zostało. Oczywiście przed kolejnym dressingowaniem umyłem nim opony raz jeszcze, tym razem dość dokładnie. :)

 

Stan opon przed zabiegami:

 

test1.JPG

 

test2.JPG

 

Towarzystwo :D

 

test3.JPG

 

Wpierw dla poprawy efektu wypędzelkowałem dziury w kołpakach Tugą. Odtąd poza szczególnymi przypadkami będę wrzucał zdjęcia jednej z opon, bo bez sensu pokazywać dwa razy to samo.

 

test4.JPG

 

Następnie zwilżyłem obie opony przed zastosowaniem cleanera, żeby pozostać w zgodzie z instrukcją. Jak widać, Sonax, mimo że już dawno go nie widać, nadal kropelkuje. Mocarny jest. :good:

 

test5.JPG

 

Spryskałem opony cleanerem:

 

test6.JPG

 

Wyszczotkowałem - zanik piany świadczy o związaniu brudu:

 

test7.JPG

 

Drugie koło po wyszczotkowaniu:

 

test8.JPG

 

Po opłukaniu szlauchem:

 

test9.JPG

 

Drugie spryskanie cleanerem:

 

test10.JPG

 

Szczota:

 

test11.JPG

 

I strzał z pianownicy:

 

test12.JPG

 

Panta rhei :D

 

test13.JPG

 

test14.JPG

 

Następnie samochód spłukałem, umyłem na dwa kociołki czerwonym szamponem Sonaxa i znowu spłukałem.

 

test15.JPG

 

Opony bezpośrednio po zakończeniu mycia:

 

test16.JPG

 

Potem dosuszyłem auto na dworze i poszedłem na kolację. Jak wróciłem było już ciemno, więc wjechałem do garażu - tak to wtedy wyglądało:

 

test17.JPG

 

test18.JPG

 

I kulminacyjna część pierwszego etapu :D

 

Opony po stronie pasażera potraktowałem Sonaxem, czym dałem małe fory Sigmie. Bo jak wiadomo, kałuże występują przeważnie przy krawężniku. :good:

 

Sonax - jak widać - pełen wet look, głębia czerni, dressing doskonale się rozprowadził. W celu dokładnego zaaplikowania go na całej powierzchni opony, po wydressingowaniu wszystkich opon przetoczyłem samochód o pół metra i zrobiłem kawałek będący wcześniej przy podłodze.

 

test19.JPG

 

Po stronie K2 entuzjazmu niestety nie ma. Czarne jest, coś tam się błyszczy, ale zostały paskudne mazy. Bowiem mimo płynnej konsystencji, dressing strasznie się lepi do opony, nie pozwalając się dobrze rozprowadzić. A pojechałem dwoma warstwami w odstępach pięciominutowych - tak jak nakazano na opakowaniu. Jeżeli chodzi o efekt od razu po użyciu, to się niestety rozczarowałem... mimo niskiej ceny. Endurance dla ubogich? To chyba jednak zdanie na wyrost. :)

 

test20.JPG

 

test21.JPG

 

test22.JPG

 

Podsumowanie pierwszego etapu:

 

Mamy do czynienia z produktami z zupełnie innych bajek. Sonax jest po prostu Sonaxem - ja tę firmę cenię i nielicho się zżymam na kpiny z jej produktów, bo poza nielicznymi przypadkami to jest porządna chemia. A że kupi się ją w Auchanie czy Tesco? I dobrze! Przynajmniej można dostać coś porządnego do auta przy okazji wypadu po bułki i piwo. Tak tak, w USA mają Meguiarsy w Walmarcie, ale jednak większość z nas, udzielających się na KA, mieszka w Polsce. ;) Dressing jest łatwy w aplikacji, daje przyjemne doznania zapachowe i połysk. Zaś po kilkudniowym okresie użytkowania połysk zanika, ale zostaje głębia czerni i elegancki, satynowy sznyt. Natomiast kropelkowanie, które jest oznaką ochrony gumy, występuje bardzo długo. Dodajmy do tego fakt, że starcza na bardzo długo i dostanie się go w każdym mniejszym sklepie, który prowadzi sprzedaż produktów Sonaxa i otrzymujemy atrakcyjny z punktu widzenia użyteczności produkt. Natomiast Sigma to produkt dla niewymagających - coś tam robi, ale przy tym paskudnie wali, jednak z racji tego, że za całe dwie dyszki można dostać aż pół litra tego specyfiku, można przymknąć na to oko. Broń Boże nie jest to produkt zły - ale takim byłby, gdyby kosztował tyle, co choćby megsowy Endurance. To jest po prostu produkt budżetowy. Wybrednych nie zadowoli, ale ja dla niego zastosowanie już znalazłem: zabezpieczenie opon po sezonowych wymianach, kół zapasowych i zrobienie blasku w autach znajomych, którym czasem je myję w ramach popularnego układu pt. przysługa za przysługę.

 

Jeżeli zaś chodzi o zachowanie po aplikacji, to tutaj zdjęć nie mam, ponieważ nie miałem zbytnio czasu i okazji ich wykonać, ale rzut oka na opony w Corsie wczoraj wieczorem (dwa dni i może 30 km od aplikacji) pozwolił mi spostrzec, jak dressingi się zachowały - Sonax jak Sonax, czyli opłynął całą ścianę boczną aż po bieżnik i niewiele się w jego stanie zmieniło (a właściwie bez kozery powiem, że nic), natomiast Sigma również sobie trochę popłynęła, ale zostawiając wyraźne smugi w poprzek obwodu opony. Jednak oba dressingi wypełniły powierzchnię, na którą trafiły dość szczelnie, więc nie mogę powiedzieć, że któryś z nich nie spełnił swojej roli. :good:

 

Póki co bez kozery mogę podsumować całość tak: Polska - Niemcy: 0:1 :D

 

W ramach ciekawostki, tak wygląda żel Sonaxa po trzech tygodniach po aplikacji, paru dniach jazdy wkoło komina, dwóch ulewach i wyjeździe do Chorwacji:

 

test23.JPG

 

A tu już po umyciu auta (felgi czyściłem zieloną Tugą przy pomocy pędzla, następnie potraktowałem wszystko aktywną pianą, spłukałem, umyłem felgi rękawicą i szamponem, a potem opłukałem - opon mechanicznie nie czyściłem):

 

test24.JPG

 

Jak dla mnie jest zaczepiście.

 

Dzięki za dobrnięcie do końca tych wypocin i zapraszam na kolejne etapy - będą oczywiście sprawozdania z trwałości i kropelkowania. :D

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:good: Bardzo dobry i dokładny test, wszystko wyjaśnione rzeczowo. Czekam na kolejne testy.

Dzięki :good:

 

K2 aplikowałeś pędzelkiem?

Próbowałeś na innej oponie?

Próbowałeś np. aplikatorem gąbkowym?

Po gąbkowym zupełnie inaczej wygląda, bardzo podobnie do Endurance.

Nie, ponieważ założyłem, że mając do czynienia z produktami o identycznym zastosowaniu i bardzo podobnej konsystencji nałożę je w taki sam sposób. Aczkolwiek wiem o co Ci chodzi, bo z czasem rzeczywiście te mazy przestały być widoczne, co ma związek z tym, że dressing migruje po ścianie opony; wniosek z tego taki, że produkt nie mazałby się, gdyby nakładać go równą warstwą, a nie rozcierając po powierzchni. W tym przypadku z pozoru subtelna różnica w kleistości dressingów urasta do znacznych rozmiarów. ;) Jednak dalej 1:0 dla Sonaxa, bo pędzel, który w jego przypadku doskonale się sprawdza, pozwala oszczędzić na ilości preparatu.

 

Jutro wrzucę małego apdejta, rąbka tajemnicy już uchyliłem. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etap drugi: sprawozdanie z zachowania pod wpływem eksploatacji samochodu

 

Oto i wspomniana wczoraj aktualizacja - zdjęcia wykonane po czterech dniach od aplikacji. Auto przejechało kilkadziesiąt kilometrów, w tym trochę po nieszczęsnych szutrówkach, deszcz nie padał, myte nie było. Ot - wrzucam, żeby pokazać, co się z tym generalnie dzieje, jak się auta używa. Poniekąd szczęśliwy jest fakt, że wydressingowane opony nie widziały jeszcze wody, bo sprawozdanie z trwałości będę mógł zamieścić jako etap trzeci, dorabiając przed nim ten. ;)

 

Strona Sigmy:

 

Przednie koło:

 

test25.JPG

 

Tylne koło:

 

test26.JPG

 

Strona Sonaxa:

 

Przednie koło:

 

test27.JPG

 

Tylne koło:

 

test28.JPG

 

Wnioski:

 

W sumie to tego się spodziewałem, że z Sonaxa zrobi się satyna, a Sigma da znać o swoim rzekomym podobieństwie do Endurance'a przez zachowanie pewnego połysku. Jak wspomniałem w poprzednim poście, zniknęły mazy, które porobiły się przy aplikacji Sigmy, czyli można to potraktować po prostu jako utrudnienie w aplikacji, a nie wadę produktu sensu stricte. O trwałości powiem póki co tyle, że oba produkty na oponach są, bo więcej rzetelnie powiedzieć nie mogę. ;)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Etap trzeci: pierwsze sprawozdanie z trwałości i sprawozdanie z kropelkowania

 

Po dwóch tygodniach i ok. 300 km od aplikacji podjechałem Corsą na bezdotyk. Pogoda w tym okresie była deszczowa, a samochód stał pod chmurką. Ponadto wciąż eksploatowany był w tych samych trudnych warunkach.

 

Zdecydowanie osłabł efekt wizualny na suchych oponach - na wszystkich pozostała głębia czerni i lekki, satynowy połysk. W zasadzie obie strony wyglądają tak samo. Jednak prawdę na temat trwałości ukazało dopiero potraktowanie kół pianą i wodą z lancy.

 

Strona Sigmy:

 

Przednie koło:

 

test29.jpg

 

Tylne koło:

 

test30.jpg

 

Strona Sonaxa:

 

Przednie koło:

 

test31.jpg

 

Tylne koło:

 

test32.jpg

 

Podsumowując - w mojej ocenie na tym etapie produkty idą łeb w łeb. Jak wspomniałem, opony wyglądają w zasadzie tak samo, kropelkowanie też jest na bardzo zbliżonym poziomie. Zmuszony jestem odszczekać nieco pobłażliwe podejście do produktu marki K2. On się do swojego zastosowania jak najbardziej nadaje i jak komuś nie wadzi jego smród, to jeżeli ma świadomość, że dressing do opon to bodaj najmniej trwały środek zabezpieczający spośród wszystkich przeznaczonych do poszczególnych elementów nadwozia - będzie zadowolony. Generalnie rzecz ujmując, za takie pieniądze to gratka. Idealny dla oszczędnego detailera.

 

Wspomnę jeszcze o aplikacji przy pomocy dołączonego aplikatora. Otóż tak potraktowałem koło zapasowe z tej Corsy, na które założyłem nową oponę (w starej kord puścił ze starości - miała 13 lat). I dressing rozprowadził się o wiele lepiej, dając równy, elegancki połysk, ale zużyłem go na dwie strony znacznie więcej, niż przy aplikacji pędzlem. Co chwilę nakładałem kropelkę dressingu na aplikator. Także coś za coś. Ale przy tej cenie i otrzymywanej za nią ilości produktu można to przeboleć. :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zakończenie testu - oba dressingi mocno podupadły po miesiącu od aplikacji, jednak przypominam, że samochód porusza się regularnie po szutrówkach, więc do opon lepi się pył. I tak też było w tym przypadku - usyfienie opon kazało mi potraktować je tire cleanerem, potem APC 1:10, a na koniec pianą aktywną. Po spłukaniu tego zestawu objawił się matowy widok po obu stronach, chociaż oba dressingi nadal kropelkowały. Nałożyłem więc Sigmę na wszystkie, w dwóch warstwach, aplikatorem - i... wkrótce poczułem się skonsternowany. Wybrałem się Corsą do Chorwacji, w okolicy Grazu złapała mnie ulewa, w której jechałem przez kilkadziesiąt kilometrów, a gdy stanąłem na tankowanie (już po deszczu), zorientowałem się, że opony są szare. Potem była jeszcze jedna ulewa po drodze, a gdy wykonałem prosty test kropelkowania, to jest ono słabe. No cóż, w porównaniu z Sonaxa na Hondzie, którego zdjęcie wrzuciłem w pierwszym poście i to po trzykrotnie dłuższym dystansie (także z deszczami po drodze), rzuca to marne światło na trwałość Sigmy...

 

Summa summarum powiem tyle, że Sigma to fajny produkt do codziennego stosowania, bo daje fajny połysk i ładne kropelki, ale nie jest długodystansowcem, którym jest Sonax. Ten zaaplikowany na przygotowaną powierzchnię trzyma się jak głupi, nawet, jak człowiekowi wydaje się, że dressingu już nie ma - czarna powierzchnia opony niezbicie dowodzi, że jednak jest, choćby i szlag trafił cały ten połysk. Dressing Sonaxa jest trochę jak BSD, zresztą nawet pachnie podobnie. A Sigma żyje długo i szczęśliwie, jak jej spasują warunki. :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

usyfienie opon kazało mi potraktować je tire cleanerem, potem APC 1:10, a na koniec pianą aktywną. Po spłukaniu tego zestawu objawił się matowy widok po obu stronach, chociaż oba dressingi nadal kropelkowały.

 

Dressingi raczej nie kropelkowały, bo ich już po prostu nie było. Kropelkowała wyczyszczona guma - tire cleaner i APC raczej na pewno (po porządnym czyszczeniu nimi opon) usunęły pozostałości dressingu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

usyfienie opon kazało mi potraktować je tire cleanerem, potem APC 1:10, a na koniec pianą aktywną. Po spłukaniu tego zestawu objawił się matowy widok po obu stronach, chociaż oba dressingi nadal kropelkowały.

 

Dressingi raczej nie kropelkowały, bo ich już po prostu nie było. Kropelkowała wyczyszczona guma - tire cleaner i APC raczej na pewno (po porządnym czyszczeniu nimi opon) usunęły pozostałości dressingu.

Sami ludzie z ADBL twierdzą, że użycie tire cleanera na brudne opony pokryte dressingiem może go "odblokować". Sam jestem wobec takich informacji sceptyczny, ale odkąd stosuję dressingi widzę, że całkowity zanik kropelkowania jest ostatnim z objawów ich zniknięcia. Tak czy owak, kropelki widziałem, ale żadnego połysku :) Niemniej zamysł był taki, żeby to dressingowe truchło wykończyć i nałożyć nową warstwę (która pożyła wyjątkowo krótko, niestety).

 

[ref]Michał126[/ref], bardzo dobry test :acute: Byle takich więcej :)

 

Pozdrawiam

Dzięki :good:

 

Zachęcam wszystkich użytkowników dwóch porównywanych produktów do podłączania się do wątku - w ogólnym dotyczących dressingów do opon widziałem, że mają trochę użytkowników, zarówno zadowolonych, jak i mniej zadowolonych. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Odświeże trochę temat. Osobiście używam- nadal Sigmy i powiem ze nie zaobserwowalem u siebie takich problemów z aplikacja jak w teście, jak za ta kasę i marketów kosmetyk może być jednak Endurance czy ADBL z wiadomych względów biją Sigme na łeb na szyję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście używam- nadal Sigmy i powiem ze nie zaobserwowalem u siebie takich problemów z aplikacja jak w teście

Tylko przy aplikacji pędzlem. Po prostu Sigma za bardzo się klei żeby to wychodziło. Pisałem, że słoneczkiem jest bardzo dobrze. :) Kiedyś pokażę to na zdjęciach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.